O ludzie... znów problemy z Allegro

Ja cały czas uważam, że takie przyjazne nastawienie i chęć pozytywnego (zadowalającego obie strony) zakończenia sprawy powinno płynąć też od Sprzedającego.
Rozumiem, są tacy kupujący, którzy przeginają, ale nie popadajmy w paranoję.
Sprzedawca powinien bez emocji podchodzić do takich spraw, bo może skończyć jak Eurobank, który dzwoni po dłużnikach, straszy zabraniem całego majątku i wyzywa od nieudaczników. Każdy obsłużony klient to reklama - bez względu na to, czy transakcja została zakończona czy nie.
Czy tak ciężko jest dogadać się ze sprzedającym? Trzeba od razu walić negatywami, że "dziecko", "allegro to nie piaskownica"?
Kupujący któremu naprawdę coś wypadło i tak będzie poczuwał się do winy i odda te pieniądze i za prowizje i za przesyłkę (jeśli nastąpiła "za pobraniem"), ale co ma taki Kupujący powiedzieć jeśli od razu wyłapał negatywa z taką treścią, że też tylko wk***ić się można. Szansa na dogadanie się po takim negatywie jest już niewielka, a i zwrot poniesionych kosztów mało prawdopodobny.
Wiem, inna sprawa jest jak ktoś wyprzedaje zawartość strychu czy piwnicy i wystawia coś raz na pół roku, albo jeszcze i rzadziej. No i to już zależy tylko i wyłącznie od charakteru człowieka.
Pozostaje mi tylko życzyć Wam, żebyście nigdy nie znaleźli się w takiej zaskakującej sytuacji, gdzie coś stanęło na przeszkodzie w pomyślnym zakończeniu transakcji. Bo niestety, od razu sprawa w sądzie!! Bo Allegro to nie piaskownica przecież.