jerzyk308
14.03.2011, 02:29:29
Witam, mam 25 lat i z zawodu od kilku miesięcy jestem inżynierem elektrykiem. Opiszę w skrócie moją sytuację.
Wbrew powszechnej opinii (
czytaj: propagandy sukcesu) nie jest wcale łatwo znaleźć w tym zawodzie zatrudnienie na dobrych warunkach. Chodziłem po firmach, wszyscy tylko pytali o "doświadczenie". W ogłoszeniach na jedno miejsce często było 50-100 chętnych. Rzeczywiście "brak w Polsce inżynierów"...Siedzę na badziewnym stażu (niekoniecznie związanym z zawodem) za 800 złotych, który skończy się za 3 miesiące, jak przyjmą na stałe to dorzucą najwyżej drugie tyle, choć raczej nie przyjmą. Poza tym trochę dorabiam na korepetycjach z matematyki i elektrotechniki. Są oczywiście koledzy pracujący "na poważnie" w tym zawodzie, ale albo decydowało o tym szczęście, albo ktoś z rodziny prowadzący np. biuro projektowe czy nawet hurtownię elektryczną. Obserwuję jednocześnie o wiele lepszą sytuację znajomych, którzy wykonują pracę programisty i o ich sukcesach decydują wyłącznie umiejętności i doświadczenie.
Jestem dość wszechstronnym człowiekiem o wielu zainteresowaniach. Całe życie w szkole byłem generalnie dobry z przedmiotów ścisłych i wśród moich zainteresowań jest także pisanie programów. Na studiach też miałem trochę z nim do czynienia: Delphi, C (na elektronice przy systemach mikroprocesorowych 8051 i AVR), C++. W domu teraz bardzo dużo klepię. Samego PHP uczę się od 3-4 miesięcy i poważnie zastanawiam się nad podjęciem (za kilka miesięcy jak ten staż mi się skończy) pracy jako programista PHP. Myślę w dalszej perspektywie o Javie (i certyfikacie SCJP, do którego już zakupiłem podręcznik). Jestem sumienny i bardzo dużo się uczę tego wszystkiego, bo może nie mam innego wyjścia

Widzicie, ze jestem w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Po bardzo ciężkich studiach płacą mi "jakby chcieli dać w mordę" ("Dzień Świra" się kłania

). Czy ktoś z Was już był w podobnym położeniu? Czy mam jakieś szanse bez wykształcenia informatycznego na pracę programisty? Narazie nie mam "doświadczenia" w tym zawodzie. Czy łatwo je zdobyć?
Rafal Filipek
14.03.2011, 03:12:58
Powiem tak. Bardzo to wzruszające, wszystko co piszesz ale
Cytat
Witam, mam 25 lat (...) Narazie nie mam "doświadczenia" w tym zawodzie.
To jest twój wielki problem. Nie wiem czy masz doświadczenie w innym zawodzie ( oby ). Masz dwie możliwości, albo dale latasz na praktyki i szukasz pracy albo uda ci się opracować jakiś genialny projekt i jakoś się nim wkręcić ( wiesz, taka standardowa historia milionera w miesiąc ).
Spróbuj zaczepić się w budżetówce, ale nie na stanowisku informatyka, bo będziesz tylko latał do drukarek.
W budżetówkach informatyzacja kuleje i pracownicy zwyczajnie nie posiadają oprogramowania do szybkiego wykonywania Ich obowiązków. Obierz na celownik szczególnie te, które mają rozbudowane działy statystyki, czyli te które mają w statutach sprawozdawczość (najlepiej ogólnopolską, ale wojewódzkie też mogą być). Najczęściej pracownicy takich działów przyklepują dane do exceli (wyobraź sobie formularz z 1000-em pól wprowadzać do arkusza, który zupełnie nie przypomina papierowego odpowiednika), często z błędami (nie ma walidacji), z ograniczonymi możliwościami raportowania (bo to nie baza danych) i mówię Ci, marzą o własnych dedykowanych programach do Tej pracy. To jest nisza dla początkujących programistów.
Pieniądze nie będą wielkie, ale nie głodowe - szczególnie, że masz wyższe wykształcenie i załapałbyś się na lepsze klamerki (w budżetówkach pensje podawane są w sztywnych klamerkach w zależności od wykształcenia i stażu pracy).
Sam tak zaczynałem.
Jeżeli mieszkasz w Wawie i to co napisałem powyżej wydaje Ci się sensowne to odezwij się, możę mógłbym Ci pomóc.
Theqos
14.03.2011, 07:52:56
Ja dam ci taką radę, że jeżeli nie kochasz programowania to nawet do tego nie podchodź. Znajdź sobie pracę, z której będziesz miał satysfakcję. Jeżeli wybrałeś kierunek studiów z tego powodu, a nie bo "inżynierów potrzebują", to się nie łam, tylko szukaj roboty w innym mieście. Jeżeli natomiast programowanie cię jara, to spokojnie możesz się załapać gdzieś na jakiegoś młodszego programistę. Duża ilość "informatyków" nawet nie interesuje się programowaniem, więc nie masz co się bać, że nie masz studiów kierunkowych. Masz nawet dodatkową zaletę, bo umiesz coś poza programowaniem. Uderzałbym do firm, gdzie twoja wiedza będzie dodatkowym plusem.
slontrabalski
14.03.2011, 10:07:16
Cytat(jerzyk308 @ 14.03.2011, 02:29:29 )

Witam, mam 25 lat i z zawodu od kilku miesięcy jestem inżynierem elektrykiem. Opiszę w skrócie moją sytuację.
Wbrew powszechnej opinii (
czytaj: propagandy sukcesu) nie jest wcale łatwo znaleźć w tym zawodzie zatrudnienie na dobrych warunkach. Chodziłem po firmach, wszyscy tylko pytali o "doświadczenie". W ogłoszeniach na jedno miejsce często było 50-100 chętnych. Rzeczywiście "brak w Polsce inżynierów"...Siedzę na badziewnym stażu (niekoniecznie związanym z zawodem) za 800 złotych, który skończy się za 3 miesiące, jak przyjmą na stałe to dorzucą najwyżej drugie tyle, choć raczej nie przyjmą. Poza tym trochę dorabiam na korepetycjach z matematyki i elektrotechniki. Są oczywiście koledzy pracujący "na poważnie" w tym zawodzie, ale albo decydowało o tym szczęście, albo ktoś z rodziny prowadzący np. biuro projektowe czy nawet hurtownię elektryczną. Obserwuję jednocześnie o wiele lepszą sytuację znajomych, którzy wykonują pracę programisty i o ich sukcesach decydują wyłącznie umiejętności i doświadczenie.
Jestem dość wszechstronnym człowiekiem o wielu zainteresowaniach. Całe życie w szkole byłem generalnie dobry z przedmiotów ścisłych i wśród moich zainteresowań jest także pisanie programów. Na studiach też miałem trochę z nim do czynienia: Delphi, C (na elektronice przy systemach mikroprocesorowych 8051 i AVR), C++. W domu teraz bardzo dużo klepię. Samego PHP uczę się od 3-4 miesięcy i poważnie zastanawiam się nad podjęciem (za kilka miesięcy jak ten staż mi się skończy) pracy jako programista PHP. Myślę w dalszej perspektywie o Javie (i certyfikacie SCJP, do którego już zakupiłem podręcznik). Jestem sumienny i bardzo dużo się uczę tego wszystkiego, bo może nie mam innego wyjścia

Widzicie, ze jestem w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Po bardzo ciężkich studiach płacą mi "jakby chcieli dać w mordę" ("Dzień Świra" się kłania

). Czy ktoś z Was już był w podobnym położeniu? Czy mam jakieś szanse bez wykształcenia informatycznego na pracę programisty? Narazie nie mam "doświadczenia" w tym zawodzie. Czy łatwo je zdobyć?
Hej jerzyk308!
Moim zdaniem jesteś na dobrej drodze do zmiany, bo:
- widzisz swój problem,
- masz chęć zmiany,
- uczysz się nowych rzeczy, czyli pewnie masz trochę wolnego czasu.
Ja kilka miesięcy temu byłem w 'dole'. Byłem na studiach, które mnie nie kręcą (prawo). We wrześniu wyjechałem na stypendium do Francji, i tam znalazłem co chcę robić. Stwierdziłem, że programowanie jest fajne i tak trwa moja przygoda. Programowałem już trochę w liceum, także nie było to trudne wkręcić się znów. Poznałem framework symfony, przerobiłem tutorial jobeet do tego frameworka, napisałem własną małą aplikację. W międzyczasie ciągle przeglądałem oferty na phppl. Po powrocie do Polski napisałem odpowiedź na jedno ogłoszenie (sic!) i od razu dostałem pracę (kwestia godzin). Moja praca jest zdalna, co mi odpowiada. W odpowiedzi napisałem, co umiem (technologie), pokazałem moją aplikację i jej kod.
Jeśli pozwolisz, dam Ci kilka rad:
- skup się najpierw na jednej technologii (jako, że to forum o php: php i mysql) i opanuj je dość dobrze, niemniej nie musisz znać manuala na pamieć, wystarczy że będziesz umiał znaleźć drogę do rozwiązania
- nie rozdrabniaj się na wiele innych technologii od razu, przyjdzie czas to przy okazji nauczyć się np. JS, jQuery, CSS i pewnie kilku innych rzeczy
- poznaj narzędzie, które pozwoli Ci dostarczać szybko wartościowych rozwiązań dla Twoich klientów czy pracodawców, ja tu polecę symfony, niemniej z innymi frameworkami też będzie Ci łatwiej, jednak nie pisz nic od zera - koło zostało już dawno wynalezione!
- na razie odłożyłbym tą książkę o Javie na obok (skupienie się na celu - programowanie w php - po raz kolejny)
- pokaż co potrafisz! napisz aplikacje, plugin do wordpressa etc. pamiętaj, że tutaj liczą się głównie umiejętności, wartość dodana dla klienta niż wykształcenie
- bądź systematyczny, obowiązkowy i regularny - to cechy, których studia nie wymagają, a przy zdalnej pracy są kluczowe!
Mam nadzieję, że powiedzie się Tobie. 25 lat to wcale nie za późno. Przeczytaj ten artykuł to może Cię zainspiruje
http://alexba.eu/2010-11-08/rozwoj-kariera...-jest-za-pozno/Pozdrowienia
jerzyk308
14.03.2011, 20:06:42
Cytat(Rafal Filipek @ 14.03.2011, 03:12:58 )

Powiem tak. Bardzo to wzruszające, wszystko co piszesz ale
To jest twój wielki problem. Nie wiem czy masz doświadczenie w innym zawodzie ( oby ). Masz dwie możliwości, albo dale latasz na praktyki i szukasz pracy albo uda ci się opracować jakiś genialny projekt i jakoś się nim wkręcić ( wiesz, taka standardowa historia milionera w miesiąc ).
Nie mam doświadczenia, gdzie je miałem zdobyć, jak dopiero skończyłem studia? Zresztą jako jeden z najlepszych. A Ty gadasz jak większość naszych pracodawców. Miej 20 lat (z tego 4 w zawodzie), ustabilizowaną sytuację rodzinną, odchowane dzieci i zgadzaj się na zarobki 1000 zł, a najlepiej tyraj za darmo 12 h dziennie. Nie dziwię się, że 2 miliony młodych (i wielu z nich bardzo zdolnych) ludzi uciekło z tego chorego kraju. Może i sam to w końcu zrobię, bo wiem jak w innych krajach wyglądają warunki zatrudnienia.
Cytat
Jeżeli mieszkasz w Wawie i to co napisałem powyżej wydaje Ci się sensowne to odezwij się, możę mógłbym Ci pomóc.
Szukam pracy w "kwartale" południowo-wschodnim (Kraków, Lublin, Rzeszów, Wawa). Jak dalej po zakończeniu stażu moja sytuacja będzie wyglądać jak wygląda (może karta się odwróci, nie wiadomo), to odezwę się.
Cytat
Ja kilka miesięcy temu byłem w 'dole'. Byłem na studiach, które mnie nie kręcą (prawo).
Mnie moje studia (elektrotechnika) kręciły bardzo. Gorzej niestety z zatrudnieniem (choć jeszcze robię wszystko, by załapać się choćby za 1500 na rękę).
Cytat
Jeśli pozwolisz, dam Ci kilka rad:
Dziękuję bardzo, skorzystam z rad
everth
14.03.2011, 20:28:13
Cytat
Nie mam doświadczenia, gdzie je miałem zdobyć, jak dopiero skończyłem studia?
Będę okrutny - przestań biadolić i zacznij myśleć. Ja co prawda na studiach nie pracowałem etatowo ale dorobiłem sobie wystarczająco dużo samodzielnymi projektami (dla znajomych i fundacji) oraz działalnością naukową. Rynek pracy w tym kraju jest w permanentnym kryzysie (z lekką przerwą na lata 2006-8) więc dziwi mnie twoje zdziwienie. Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego nikt tutaj nie chce zatrudniać na etat to dam ci radę - załóż firmę. Umiesz liczyć to szybko zrozumiesz dlaczego.
Jeśli umiesz język i jesteś młody to jest jedna rada - spieprzaj stąd tak szybko jak tylko się da. Bo tutaj perspektywy dla początkujących są żadne. W innym wątku popełniłem post o sytuacji budżetowej - tak więc budżetówka jest dobra by zacząć ale z perspektywą stałego zatrudnienia to bym tu uważał (piszę tutaj do @LBO). Bo jak będą zmuszeni ciąć budżet to ona pierwsza oberwie. A najmłodsi stażem zawsze idą pierwsi pod nóż.
Smutny wniosek - żeby tutaj zacząć to trzeba mieć pieprzone szczęście albo wsparcie rodziców przez dłuższy czas, samodzielne utrzymanie się z pierwszej roboty to naprawdę rzadki stan. Ora et labora.
radabus
15.03.2011, 05:55:25
Pozwolę sobie odnieść się do tego samego fragmentu, co everth. Zdobywanie doświadczenia już w czasie trwania studiów to nie problem, jeśli człowiek umie się odpowiednio zakręcić. Ba, powiem brutalnie, ale szczerze - wynik studiów nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Żaden pracodawca nie da Ci 100% wyższej pensji za "jeden z najlepszych wyników".
Pytanie tylko, jak zdobywać doświadczenie? Na studiach trzeba najpierw zakręcić się wokół tych organizacji na wydziale, które organizują różnego typu wyjazdy, ale nie stricte rozrywkowe. Takie, na które jeżdżą też młodzi doktorzy/doktoranci. Przykładem mogą być koła naukowe. Sam człowiek się potem orientuje, którzy z nich (tych młodych doktorów/doktorantów) są ogarnięci na rynku pracy, którzy są oprócz pracy na uczelni również aktywni zawodowo.
Ale o co biega? Oni mają znajomych. Znajomi pracują w różnego typu firmach w branży. Firmy szukają pracowników... Tworzy się mały łańcuszek, bo pracowników zdobywają te firmy z poleceń najczęściej - mam znajomych, który bez większego problemu kończyli studia dzienne i łączyli je z pracą, po dyplomie mieli już te osławione 2 lata doświadczenia. Owszem, nie na pełnym wymiarze godzin, ale "magiczne" 2 lata już były. Zresztą, nie musieli szukać pracy, już ją mieli. Owszem, czasami łączyło się to z przedłużeniem studiów o rok.
Cóż... Może nie są to pomocne słowa, ale zdobywanie doświadczenia już w trakcie trwania studiów nie jest obecnie problemem - narzekanie, że nie można zdobywać doświadczenia w trakcie studiów jest raczej biadoleniem. Trzeba tylko umieć się zakręcić, z odpowiednimi osobami czasami wódki się napić i potem pochodzić, popytać. Zamiast imprezować nieustannie. Po trzecim roku na studiach już są luzy, w które można upchnąć pracę.
jerzyk308
15.03.2011, 09:41:30
@radabus wiem o co chodzi. Byłem w kole naukowym, zresztą przez pewien czas jako wiceprzewodniczący. Już na 5-tym roku latałem na różne kursy i uprawnienia zawodowe. Wcześniej nie było to takie proste na moich studiach, bo zwyczajnie nie było na to czasu i zdarzało się siedzieć na zajęciach od 8 do 20 (w tym okienka na których można było najwyżej na basen/siłownię/do baru na obiad pójść), po 6-7 laboratoriów na tydzień, nawet na IX semestrze, w domu sprawozdania, w domu projekty (czasem trzeba było jakiś sprzęt zbudować i musiało to działać). Kochałem to i nadal kocham, nie traktowałem tego jako karę. Niemniej pasja ta wymagała mnóstwo czasu, nawet w weekendy. A prywatne i rozrywkowe życie też prowadziłem, bo jakby nie to, to dzisiaj byłbym 25-letnim przemęczonym wrakiem ze zmarnowanym życiem i zerową ilością przyjaciół, a nie wesołym, pogodnym człowiekiem, bo życie to nie tylko praca i nauka (a od tego się nie migałem).
Nie biadolę, tylko tak to po prostu wyglądało. Mieli niektórzy robotę na 3-4-5 roku, ale polegało to w większości na asystowaniu w biurze projektowym prowadzonym przez tatę/wujka. Na załapanie się do wykonawstwa nie było szans przez brak czasu.
Tak jak piszę, programowanie jest dla mnie alternatywą w przypadku nieznalezienia pracy w zawodzie. Jeszcze szukam pracy (w dziedzinie, którą przecież bardzo lubię) i nie tracę nadziei, bo jestem jednak optymistą. Dzięki za wszystkie opinie
Daiquiri
15.03.2011, 10:11:19
jerzyk308, nie zrozum mnie źle, ale brzmisz trochę jakbyś był jedynym studentem, który miał co na studiach robić. Do tego, cały czas wspominasz, że Ci co pracują to mają pracę dzięki znajomościom. Nie mam wątpliwości co do tego, że po części faktycznie tak jest, ale naprawdę uważasz że każdy pracujący ma wujka w firmie? Jestem zdania, że na studiach liczą się nie tylko oceny, ale i umiejętność "zakręcenia" się na rynku, odbycia durnych praktyk, dorabiania w firmie na stanowisku "przynieś,wynieś, pozamiataj"... po co? A po to, żeby nie robić tego po studiach.
Jesteś po studiach i masz zerowe doświadczenie, powiedz jakiej pensji się spodziewałeś? Myślałeś, że na jedno miejsce pracy jest jeden chętny? Jeżeli jest faktycznie tak jak piszesz - 50 do 100 chętnych per etat (w co szczerze wątpię, ale niech będzie) to wybrałeś sobie nieciekawy, pod względem znalezienia pracy, kierunek studiów.
Muszę Cię zmartwić, jeżeli uważasz że na rynku PHP jest lepiej. Trzeba być naprawdę dobrym w tym co się robi, żeby wyróżnić się na tle studentów, po semestrze spędzonym z dynamicznymi formularzami w PHP. Tutaj, jak wszędzie z resztą, również liczy się doświadczenie.
PS. Skoro jesteś pasjonatem swojej dziedziny i nauki, dlaczego nie próbowałeś "załapać" się jako np. doktorant itd. ?
cojack
15.03.2011, 10:29:47
Stary, strzeliłeś sobie w kolano z tymi studiami, bo albo się idzie na studia zaoczne i szuka roboty na dzień dobry jako pan złota rączka lub od razu się rzuca jako klepacz kodu do firmy która by chciała wyszkolić sobie programistę, albo olać studia i samouk. Ja wybrałem drugą ścieżkę,i nie narzekam, mam podstawy do tego by się chwalić swoją wiedzą i umiejętnościami bo nie raz byłem na rozmowie gdzie na 30 kandydatów z mgr (tutaj brakuje kropki, niestety) tylko ja bez studiów miałem wiedzę którą wymagał pracodawca. A teraz to musisz przebrnąć przez freelancig, poczuć na plecach pręgierz czasu i szukać roboty, nic innego Ci nie zostało. Chyba że wolisz mieć zawód syn.
nasty
15.03.2011, 11:43:10
Kurde, Daiquiri i cojack... czemu tyle jadu macie w sobie?!
Jerzyk308, wykrzystaj atut jaki masz a którego nie ma nikt z tych skrypciarzy tutaj ;-) Znasz elektrotechnikę na dobrym poziomie! - a to jest trudna dziedzina.
Startuj do firm takich jak ABB, Siemens, itd.. nie jako programista PHP (nie idź w tą stronę bo ani nie zarobisz ani ciekawe to nie jest) a jako programista Matlab, PLC, itd..
To będzie dużo bliższe Twojej obecnej wiedzy i tam nie jesteś po prostu koderem, a wykorzystujesz IT to spraw energetycznych. Nawet na rozmowach kwaliwikacyjnych tam masz więcej pytań z elektrotechniki/elektroniki niż z samego programowania.
Daiquiri
15.03.2011, 12:29:53
@nasty - bez przesady. Po prostu tak to wygląda, że na Dzień Dobry bez doświadczenia nie ma lekko. Nie ma tutaj miejsca na postawę roszczeniową, po prostu trzeba zacisnąć zęby i tyle. Nie wiem gdzie Ty tu widzisz "jad" (cokolwiek pod tym pojęciem ma się kryć).
cojack
15.03.2011, 12:31:04
Ja Ci mogę z całego mojego serdecznego serca polecić zainteresować się automatyką, ja w najbliższym czasie chce się w końcu przerobić na programistę mikrokontrolerów, mikroprocesorów bo tym php to już rzygam. Wodę z mózgu robi.
jerzyk308
15.03.2011, 14:08:13
Wpadłem tu zapytać o ewentualne szanse w zawodzie programisty PHP nie spodziewając się opisu nie wiadomo jakiej świetlanej przyszłości, ot chodziło mi o zwykłą opinię. Wiem, że i programista musi mieć dużo wiedzy oraz ciężko pracować. Wciąż daleko mi do podjęcia tej decyzji, raczej zostanę w zawodzie. I w nim też chcę ciężko pracować. Cały czas wierzę w znalezienie przeze mnie pracy zgodnej z zainteresowaniami, z czasem uzyskanie uprawnień budowlanych, a może i otwarciu własnej firmy. W końcu niejednemu się to udało. Oczywiście spodziewałem się, jak to bywa na forach internetowych, że część postów będzie utrzymanych w tonie moralizatorskim, bo przecież niektórzy nie potrafią inaczej oprócz mędrkowania. Poradzę sobie bez czytania morałów od innych.
Cytat
Stary, strzeliłeś sobie w kolano z tymi studiami, bo albo się idzie na studia zaoczne i szuka roboty na dzień dobry jako pan złota rączka lub od razu się rzuca jako klepacz kodu do firmy która by chciała wyszkolić sobie programistę, albo olać studia i samouk.
Jak wyobrażasz sobie np. wyrobienie uprawnień budowlanych w SEPie bez wyższego wykształcenia (albo technikum, do którego nie chodziłem)?
Cytat
jerzyk308, nie zrozum mnie źle, ale brzmisz trochę jakbyś był jedynym studentem, który miał co na studiach robić.
Może na takich studiach jak zarządzanie&marketing czy innych oferowanych przez uniwersytety łatwiejsze jest podjęcie pracy. Mam znajomych z politologii, którzy trzy razy w semestrze chodzili na ćwiczenia i zaliczali na 5. Koledzy z zarządzania mogli dorabiać sobie w bankach czy gdzie indziej, bo od 4-go roku mieli zajęcia tylko 2-3 dni w tygodniu i połowa z tego to nudne wykłady, które można sobie olać. Polibuda to nie ten kaliber studiów. U nas chodzenie w kratkę na ćwiczenia i laboratoria nie przechodziło. Taka prawda. Nie marudzę, tylko moja doba, podobnie jak każdego innego studenta trwała 24 godziny. Jeden musiał robić na studiach mniej, drugi więcej. A na wyjście do kina z dziewczyną czy na rower też musiał być czas. Dwadzieścia kilka lat ma się raz w życiu.
@Daiquiri, gdzie widzisz postawę roszczeniową w moich zdaniach, bo nie rozumiem? Staram się tylko patrzeć jak najszerzej na rynek pracy, który łatwy nie jest. Oczywiście nie wszyscy pracujący w moim zawodzie dostali robotę po znajomości czy koneksjach rodzinnych, opisuję tylko że dużo łatwiej jest gdy się to ma. A brak tego nie skreśla, tylko sprawia, że jest trudniej o pracę. Nie mam poczucia straconego czasu. Nie narzekam, tylko staram się jakoś dopasować do istniejącej rzeczywistości (jednak coraz lepszej).
Cytat
PS. Skoro jesteś pasjonatem swojej dziedziny i nauki, dlaczego nie próbowałeś "załapać" się jako np. doktorant itd. ?
Też nie jest to takie proste, choć spróbuję pójść od października na studia doktoranckie. Jednak trzeba je łączyć już wtedy z pracą (łatwiej, bo zajęcia są w weekendy), a stypendia wypłacane przez uczelnie są raczej mizerne. Ale będę próbował.
@nasty właśnie dziś gadałem z szefem firmy programującej PLC i jest szansa. Myślę, że w końcu się uda

Cytat
Ja Ci mogę z całego mojego serdecznego serca polecić zainteresować się automatyką, ja w najbliższym czasie chce się w końcu przerobić na programistę mikrokontrolerów, mikroprocesorów.
Również i to biorę pod uwagę
Daiquiri
15.03.2011, 14:32:17
Roszczeniową postawę "wyczytałam" np. tutaj:
Cytat(jerzyk308 @ 14.03.2011, 02:29:29 )

Siedzę na badziewnym stażu (niekoniecznie związanym z zawodem) za 800 złotych, który skończy się za 3 miesiące, jak przyjmą na stałe to dorzucą najwyżej drugie tyle, choć raczej nie przyjmą.
jak również tutaj:
Cytat(jerzyk308 @ 14.03.2011, 20:06:42 )

Nie mam doświadczenia, gdzie je miałem zdobyć, jak dopiero skończyłem studia? Zresztą jako jeden z najlepszych. A Ty gadasz jak większość naszych pracodawców. Miej 20 lat (z tego 4 w zawodzie), ustabilizowaną sytuację rodzinną, odchowane dzieci i zgadzaj się na zarobki 1000 zł, a najlepiej tyraj za darmo 12 h dziennie. Nie dziwię się, że 2 miliony młodych (i wielu z nich bardzo zdolnych) ludzi uciekło z tego chorego kraju. Może i sam to w końcu zrobię, bo wiem jak w innych krajach wyglądają warunki zatrudnienia.
Serio, zero złośliwości w pytaniu: a ile chciałbyś zarabiać na dzień dobry z zerowym doświadczeniem? Zauważ, że "te dwa razy tyle" to 1.600zł dla osoby która posiada wiedzę teoretyczną i nic więcej. Jak zaczniesz przynosić zyski, wtedy masz pozycję do negocjacji o więcej.
Po prostu pierwsze 2 lata nie są najłatwiejsze, dlatego fajnie jest je "odbębnić" na studiach. Wybrałeś studiowanie licząc, tak mi się wydaje, na lepsze zarobki w perspektywie czasu. Teraz jesteś "w plecy" te parę lat studiów, ale po zdobyciu doświadczenia będziesz dużo więcej warty na rynku pracy.
Pytałam o studia doktoranckie, bo z tego co piszesz widać, że lubisz naukę, a nie wydajesz się być etatowym tygrysem

.
nasty
15.03.2011, 17:56:58
Cytat(Daiquiri @ 15.03.2011, 15:32:17 )

Serio, zero złośliwości w pytaniu: a ile chciałbyś zarabiać na dzień dobry z zerowym doświadczeniem? Zauważ, że "te dwa razy tyle" to 1.600zł dla osoby która posiada wiedzę teoretyczną i nic więcej. Jak zaczniesz przynosić zyski, wtedy masz pozycję do negocjacji o więcej.
Po prostu pierwsze 2 lata nie są najłatwiejsze, dlatego fajnie jest je "odbębnić" na studiach. Wybrałeś studiowanie licząc, tak mi się wydaje, na lepsze zarobki w perspektywie czasu. Teraz jesteś "w plecy" te parę lat studiów, ale po zdobyciu doświadczenia będziesz dużo więcej warty na rynku pracy.
Pytałam o studia doktoranckie, bo z tego co piszesz widać, że lubisz naukę, a nie wydajesz się być etatowym tygrysem

.
Bardzo wąski masz tok myślenia. Bardzo ;-)
everth
15.03.2011, 19:43:06
Jeszcze jedno - co prawda nie moja branża ale czy jako elektryk/elektrotechnik (wybacz ignorancję) nie spróbowałbyś znaleźć zatrudnienia np. w motoryzacji? Od znajomych wiem że podwykonawcy działający dla Fiata w Tychach potrzebują ciągle pracowników - niekoniecznie "fizycznych". Możliwe że i sam Fiat poszukuje. Niestety to już raczej nie kwartał południowo-wschodni.
EDIT:
Nienawidzę odpowiadać na znikające posty :/
rzymek01
15.03.2011, 22:35:44
Cytat(Daiquiri @ 15.03.2011, 14:32:17 )

Zauważ, że "te dwa razy tyle" to 1.600zł dla osoby która posiada wiedzę teoretyczną i nic więcej.
Cytat(jerzyk308)
czasem trzeba było jakiś sprzęt zbudować i musiało to działać
wybacz Daiquiri, ale solidna praca na polibudzie to nie jest wiedza teoretyczna i nic więcej...
Daiquiri
15.03.2011, 22:51:35
Wiem co znaczą studia na polibudzie. Wiedza teoretyczna = studia, bez doświadczenia w tym kontekście.
cojack
15.03.2011, 23:17:43
I z niechęcią przyznam rację Daiquiri w 100%
Speedy
16.03.2011, 02:06:55
Na Twoim miejscu dałbym sobie spokój z programowaniem w PHP. Elektrotechnika jest znacznie trudniejszą dziedziną i skoro się na tym znasz, to się na tym skup.
Prawda jest taka, że jeśli znasz PHP od 3ech miesięcy, to nie będziesz w stanie się przebić z marszu przez osoby, które zajmują się tym od lat i mają w zanadrzu jeszcze wachlarz innych języków programowania.
Uważam, że jeśli jesteś bystry, to znalazłbyś pracę jako programista PHP, ale z lichym doświadczeniem i umiejętnościami w tym zakresie nie zarobisz więcej, niż te 1600 z pierwszego postu, bo konkurencja w branży internetowej jest dosyć spora. Zgadzam się, że na polibudzie nie jest łatwo, bo sam studiuję dziennie (inny kierunek, niż Twój, ale w pewien sposób z nim spokrewniony), ale zdobywanie doświadczenia zawodowego w jakikolwiek sposób w trakcie studiów jest IMO rzeczą konieczną, choć to pewnie dla Ciebie marne pocieszenie. Czasem odbywa się to kosztem zawalenia semestru lub roku, ale lepiej skończyć studia na 3 i mieć pracę na 5, niż na odwrót. Na moim kierunku musiałbym być alfą i omegą, żeby mieć ze wszystkiego 5, a ocena nie zawsze odzwierciedla rzeczywiste umiejętności (czasem robiąc projekt całymi dniami i zarywając noce, dostawałem marne 3, a robiąc coś na odwal, dostawałem 5).
Nie wierzę, że nie ma zapotrzebowania na elektrotechników i elektroników. Przecież to jest podstawa działania wszystkiego, co jest na prąd

.
Nie znam się specjalnie na tej branży, ale na myśl przychodzą mi następujące zajęcia:
- programista mikroprocesorów, mikrokontrolerów, układów embedded (C, C++, Assembler) - mało kto teraz tak na prawdę potrafi to robić, bo jest to ciężki chleb, trzeba się znać też na elektronice
- projektant VHDL
- programista PLC
- projektant PCB
- konstruktor urządzeń, maszyn
- inżynier utrzymania ruchu
Sam zresztą wiesz najlepiej. Musisz śledzić rynek pracy, śledzić firmy, które wykorzystują Twoją branżę, musisz być na bieżąco. Czasem trzeba odrobić frycowe, zrobić jakiś projekt za grosze, aby nabrać doświadczenia. Nie będziesz od razu zarabiał grubych tysięcy. Czasem trzeba dużo cierpliwości. Może tam gdzie teraz pracujesz z czasem awansujesz, albo będziesz miał lepsze warunki. Jak już naprawdę nic nie znajdziesz w Polsce, to spróbuj za granicą. Nie ma sensu, żebyś na siłę przekwalifikowywał się na IT skoro jesteś elektrykiem i jeszcze na dodatek lubisz swoją branżę. Musisz szukać, działać, rozwijać się. Powodzenia!
jerzyk308
16.03.2011, 10:22:27
Cytat(Speedy @ 16.03.2011, 02:06:55 )

Czasem odbywa się to kosztem zawalenia semestru lub roku
Niestety za powtarzanie roku zdrowo się beka na naszych uczelniach (finansowo). W tysiącach PLN.
Cytat
Na Twoim miejscu dałbym sobie spokój z programowaniem w PHP. Elektrotechnika jest znacznie trudniejszą dziedziną i skoro się na tym znasz, to się na tym skup.
I dam sobie chyba spokój

Wpadłem tylko zasięgnąć opinii, za które serdecznie dziękuję.
Kocurro
16.03.2011, 11:10:12
Są jeszcze urlopy dziekańskie, urlopy zdrowotne, urlopy rektorskie, indywidualne organizacja studiów a nawet jeśli jesteś bardzo wybitny indywidualny tok studiów.
I zaskoczę Cię - nie trzeba za to płacić.
Przy okazji - która uczelnia każe sobie płacić za powtarzanie roku tysiące PLN ?
Cytat(Kocurro @ 16.03.2011, 11:10:12 )

Przy okazji - która uczelnia każe sobie płacić za powtarzanie roku tysiące PLN ?
To zależy ile masz braku. Zakładając, że zawalisz cały semestr na moim wydziale (FTiMS PŁ), czyli masz 30pkt. braku po 55zł każdy, za powtarzanie zapłacisz 1650zł. Jeśli to jest semestr dyplomowy to dopłacasz za tę przyjemność 500zł co daje 2150zł. Jakby nie patrzeć są to tysiące.
I zauważ, że jest to semestr - jeśli zawalisz ostatni rok płacisz 2150+1650 PLN

Ale to tylko czysto teoretycznie, bo w takim wypadku pewnie dziekan by z listy skreślił. Niemniej jednak jak byłem na dziennych inżynierskich z moim zapałem do nauki jakieś 800zł za semestr musiałem zostawiać. A przecież to uczelnia publiczna...
Kocurro
16.03.2011, 11:54:53
No to zapraszam Cię do Lodexu pokój 2xx (tam gdzie siedzę pracując) albo udaj się do Dziekanatu i dowiedz się jak to wygląda bo z całym szacunkiem ale mijasz się z prawdą.
Powtarzanie roku - 300 pln (albo 500 nie jestem w 100% pewien) (za cały rok).
Powtarzanie przedmiotu - 55 pln za brakujące punkty jeśli przegapiłeś semestr poślizgowy i musisz faktycznie powtarzać.
W jednym semestrze nie może Ci wyjść więcej niż 1800 pln (lub kwota bliska temu) czyli opłata ze semestr studiów zaocznych na Twoim kierunku.
Przy powtarzaniu semestru dyplomowego płacisz 300 (albo 500) ale nie za rok a za semestr - w myśl zasady, że na dyplomowym jesteś do obrony lub skreślenia.
Wiem, że studenci lubią bajki sobie opowiadać ale warto zapytać się u źródła a nie roznosić plotki.
Tworzymy offtop, ale z całym szacunkiem, Ty również mijasz się z prawdą

Za powtarzanie roku nie płaci się nic. Jedynie za brakujące punkty, czyli w najgorszym wypadku tak jak pisałem 1650 zł za semestr.
Wyjątkiem jest semestr dyplomowy, za którego powtarzanie dopłaca się 500 zł (ale już nie płaci się za punkty za seminarium i pracę - tu faktycznie rozminąłem się z prawdą).
Czy jest jakaś odgórna limitowana kwota, o której piszesz to nie wiem.
Na potwierdzenie link do wypowiedzi Żółtka:
http://ftims.p.lodz.pl/mod/forum/discuss.php?d=60Tak czy inaczej, wracając do tematu, są to kwoty w tysiącach PLN.
Speedy
16.03.2011, 17:26:51
offtop:
Apropos płacenia za zawalanie przedmiotów na studiach:
U mnie też jest jakieś 50 PLN za ECTS, ale zazwyczaj nikt nie zawala wszystkich przedmiotów. Bez przesady. Najczęściej jeden, najtrudniejszy za ok. 6 punktów i wtedy trzeba wyłożyć 3 stówy. Jak się obleje więcej, to wylatuje się ze studiów albo idzie na urlop.
everth
16.03.2011, 18:29:42
To nie lepiej studiować zagranicą? Skoro publiczne kosztują, niepubliczne się nie liczą, a po publicznych nie ma się doświadczenia

Zagranicą płacisz ale przynajmniej wiesz za co (a nie za mityczne ECTSy)
Speedy
17.03.2011, 17:02:49
Znowu zrobię offtopa, ale trudno

.
Sprawdzałeś w ogóle koszty studiowania za granicą? To są ogromne pieniądze, na które przeciętny polski student nie może sobie pozwolić. Samo czesne kosztuje na zachodzie ok. 10 000 USD na rok (np. na niektórych uczelniach technicznych w Szwecji). Sądzę, że w innych krajach jest podobnie, albo jeszcze drożej. Musisz jeszcze do tego dodać koszty utrzymania, transportu, wyżywienia, rozrywkę, etc. To jest mnóstwo pieniędzy. Nawet, jak nie będziesz prymusem na politechnice w Polsce, to za te warunki (powtarzanie przedmiotów) zapłacisz jakieś 1500 zł w ciągu
całych studiów (ok. 3,5 roku inż. lub ok. 5 lat mgr inż.). Na prywatnych uczelniach w Polsce wpisowe, to najczęściej ok. 1000 zł, a potem trzeba jeszcze płacić ok. 1000 zł lub 1500 zł za każdy rok. Studia na państwowych uczelniach w Polsce są naprawdę bardzo tanie, a jak się porządnie uczysz, to Ci jeszcze za to płacą (stypendium).
PS. System ECTS jest jednakowy w całej Europie, tylko każda uczelnia indywidualnie ustala sobie swoje wewnętrzne warunki (np. kwestie płacenia za powtarzanie przedmiotów, liczbę punktów wymaganych do zaliczenia semestru etc.)
nasty
17.03.2011, 17:19:42
Cytat(Speedy @ 17.03.2011, 17:02:49 )

Znowu zrobię offtopa, ale trudno

.
Sprawdzałeś w ogóle koszty studiowania za granicą? To są ogromne pieniądze, na które przeciętny polski student nie może sobie pozwolić. Samo czesne kosztuje na zachodzie ok. 10 000 USD na rok (np. na niektórych uczelniach technicznych w Szwecji). Sądzę, że w innych krajach jest podobnie, albo jeszcze drożej. Musisz jeszcze do tego dodać koszty utrzymania, transportu, wyżywienia, rozrywkę, etc. To jest mnóstwo pieniędzy. Nawet, jak nie będziesz prymusem na politechnice w Polsce, to za te warunki (powtarzanie przedmiotów) zapłacisz jakieś 1500 zł w ciągu
całych studiów (ok. 3,5 roku inż. lub ok. 5 lat mgr inż.). Na prywatnych uczelniach w Polsce wpisowe, to najczęściej ok. 1000 zł, a potem trzeba jeszcze płacić ok. 1000 zł lub 1500 zł za każdy rok. Studia na państwowych uczelniach w Polsce są naprawdę bardzo tanie, a jak się porządnie uczysz, to Ci jeszcze za to płacą (stypendium).
PS. System ECTS jest jednakowy w całej Europie, tylko każda uczelnia indywidualnie ustala sobie swoje wewnętrzne warunki (np. kwestie płacenia za powtarzanie przedmiotów, liczbę punktów wymaganych do zaliczenia semestru etc.)
Nie wszędzie tak jest. Jak szedłem na DTU w Kopenhadze, to studia magisterskie były za darmo dla obywateli EU. Jedyne co trzeba było brać pod uwagę to utrzymanie, na wypadek jakby się nie dostało stypendium (a duży procent dostaje). Tyle, że Kopenhaga jest zajebiście drogim miastem.
W UK Studia techniczne przeciętnie kosztują (razem z utrzymaniem) £7500 / rok.
W US Studia techniczne przeciętnie kosztują (Razem z utrzymaniem) $50 000 / całe studia - bez dowodu posiadania tej kwoty nawet nie można aplikować na studia i nie ma wizy.
W Szwajcarii Studia techniczne - za free dla członków EU.
Nie ma na to reguły ;-)
everth
17.03.2011, 19:10:46
[offtopa ciąg dalszy]
@Speedy
Cytat
Studia na państwowych uczelniach w Polsce są naprawdę bardzo tanie, a jak się porządnie uczysz, to Ci jeszcze za to płacą (stypendium).
Nie przeczę że są tanie. Są za tanie. I dzięki tej masówce dyplom większości polskich uczelni jest nic nie wart na świecie. Przecież to żywa komuna - społeczeństwo udaje że się uczy a państwo udaje że inwestuje w naukę. Inwestycje na polskich uczelniach są fundowane z pieniędzy zaocznych którzy nawet nie dostają tego za co płacą. Tylko pracodawcy się często dziwią że z tych uczelni wychodzi produkt inżynieropodobny , no ale oni i tak nie wiedzą co to znaczy prawdziwa wiedza i w ogóle są wsteczni.
Tak polskie studia są tanie. Dzięki temu jesteśmy pierwszą potęgą intelektualną Europy i o naszych fachowców zabija się cała Europa a nawet świat. Dziękuję, postoję.
PS: Wiem jak u mnie wyglądała sytuacja z ECTSami - dziewczyna wyjechała pół roku na wymianę. Egzaminy które tam zdała w teorii pozwalały jej zaliczyć odpowiadający semestr w Polsce. Głupia w to uwierzyła - dzięki temu kiedy my mieliśmy wolne ona zdawała nasze egzaminy z przedmiotów na które nie uczęszczała. Tyle na temat piekiełka polskiego studiowania - możliwe że miała pecha a uczelnia w międzyczasie się ucywilizowała. Możliwe.
darko
17.03.2011, 21:23:40
A ja odpowiem nieco mniej standardowo. Początki są zawsze trudne. Jak mawiał klasyk: "ale musisz sobie zadać jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: Co lubisz w życiu robić? I zacząć to robić". Dziękuję. Pozdrawiam.
jerzyk308
17.03.2011, 21:25:24
Jeśli chodzi o poziom nauki w Polsce (mam na myśli uczelnie techniczne), to jest całkiem ok, biorąc pod uwagę że jesteśmy krajem postkomunistycznym. Dodajmy, że dużo jest teraz inwestycji na uczelniach finansowanych przez UE, co dość znacząco podnosi standardy naszego kształcenia- trochę szkoda, że nie urodziłem się 5 lat później by się na to załapać

A że nie przekłada się to na stan np. polskiego przemysłu (a co za tym idzie- rynku pracy dla inżynierów) to inna sprawa, nad którą rozwodzić się można nie tu, a na forach poświęconych polityce i gospodarce.
Ale wiele jest osób z polskimi dyplomami, które z powodzeniem radzą sobie w pracy za granicą i to czasem na kierowniczych stanowiskach. Jeśli chodzi o porównanie poziomu tamtejszej nauki z tą w Polsce, to większych różnic nie było- przykładowo w UK trudniej, a np.w Danii trochę łatwiej- co wiem od moich znajomych wyjeżdżających na Erasmusa na rok.
Co do ECTS, to u mnie zaliczenie roku na uczelni zagranicznej było uznawane na macierzystej bez problemów.
everth
17.03.2011, 21:51:48
@jerzyk308 - sam podpowiadasz sobie drogi wyjścia
jerzyk308
17.03.2011, 22:14:51
Cytat(everth @ 17.03.2011, 21:51:48 )

@jerzyk308 - sam podpowiadasz sobie drogi wyjścia

Oczywiście jak w PL nie wyjdzie, to trzeba będzie popróbować
kilas88
18.03.2011, 02:35:10
@jerzyk308
Widać nic nie robiłeś na studiach i teraz myślisz, że mając inżyniera dostaniesz pracę na dzień dobry. Niestety nikt nie płaci za papier, tylko za umiejętności. Wybacz moją złośliwość, ale mam brata, który studiuje elektrotechnike - obecnie jest na 5 roku. Podobnie jak Ty jest w kole naukowym SEP, dzięki czemu był na kilku konferencjach, kilku spotkaniach naukowych, 2 praktykach. W między czasie pracował też w firmie Meller (co prawda za niewielkie pieniądze, ale zdobywał doświadczenie).
Wszystko to robił w czasie studiów, mimo iż ich jeszcze nie skończył (kończy w czerwcu). Na dzień dzisiejszy posiada firmę zajmującą się pomiarami termowizyjnymi, którą założył z dotacji UE. Klientów ma naprawdę sporo i zarabia dużo więcej ode mnie - programisty PHP.
Także przestań biadolić o tym jak źle w Twoim zawodzie. Nic nie zrobiłeś przez studia - przebalowałeś 5 lat życia i teraz liczysz na kokosy? A może szukasz forów w PHP? Tutaj też nie będzie łatwo - za nic pracy dostaniesz nic pieniędzy, prosta matematyka.
Enyłej, życzę powodzenia. Nie chciałem być złośliwy, a jedynie sprowadzić Cię na ziemię.
cojack
18.03.2011, 13:09:48
Żeś pojechał

Ale taka prawda...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę
kliknij tutaj.