Jednak zamiast euforii (czy powszechnego narzekania) zadaje sobie pytanie: Czy warto?
3 letnie Liceum ma mnie uczyć - pytanie tylko czego? Czy rozwój wiedzy z np. Fizyki, Biologi i 10 innych przedmiotów ma jakieś realne uzasadnienie? Dążenie do niczego (a tak jest w tym przypadku, wiedza sama w sobie na poziomie Liceum może się przydać co najwyżej w teleturnieju naukowym lub na studiach - ale to już inna sprawa) wiąże się tylko z marnotrawieniem czasu. Dlaczego wyznacznikiem "inteligencji" w dzisiejszych czasach jest głupota, w końcu papier z szkoły jest tym rekwizytem który czynii Cię kimś?
Czasem czuje się jak ktoś zamknięty w klatce, jestem zewsząd zaszczuty zasadami, normami, ślepymi poglądami które mają nam dać... własnie co one nam mają dać? Szczęście? - podobno człowiek dąży do tego by w życiu być szczęśliwym. Tu każdy sam sobie musi odpowiedzieć...
Nauka szkola często przypomnina pisanie na tablicy - zapisujesz informacje na nie przez kilka godzin, by tylko odzczytać jej zawartość przed nauczycielem. Potem gąbka czasu wymazuje te przecież "niezwykle przydatne" informacje i co zostaje nam z działania? Tylko ujemnu czas...[ Ile można przez ten czas nowych pomysłów na np. skrypty wymyślić....]
Matura? Do niej możesz się przygotować przez rok, poświęcając się przedmiotowi który lubisz ( taka nauka może przynieść poczucie spełnienia ).
Języki? Tutaj nie ma że boli, to przyda się zawszę... Chyba jeden z nielicznych dziedzin nauki Licealnej który może dać wielkie zyski...
Nie zmuszam tutaj kogokolwiek do zastanowienia się nad tym problem... To moje myśli które jedni akceptują, inni starają sie zniszczyć...
