3 lata temu poznałem uzdolnionego programistę, który okazał się moim wybawieniem po dotychczasową przygodą z poprzednimi "programistami"
Wszystkie moje serwisy wykonywał szybko i elegancko. Na początku 2013 roku nastały gorsze czasy dla mnie, padły dwie moje działalności oraz pojawiły się problemy finansowe. Mieliśmy stworzyć największy i najpoważniejszy serwis, w porównaniu do tych które były robione do tej pory, ale uniemożliwiły to moje problemy finansowe.
Zamiast podjęcia się tworzenia dalej naszej wisienki na torcie, stworzyliśmy do sierpnia 2013 3 mini serwisy, z czego tylko utrzymał się jeden i do tej pory jakoś funkcjonuje. Programista widząc moje problemy finansowe, w listopadzie się podjął stażu w pełnym wymiarze godzinowym (8h dziennie). Deklaruje że będzie pisał nasz serwis po godzinach pracy oraz w weekendy ale widać że to nie jest to samo, jak wcześniej pracował tylko dla mnie oraz uczył się weekendami.
Jestem po części trochę zdruzgotany, ponieważ to ma być nasza wspólna, rozwojowa działalność w której mój programista otrzymałby część udziałów oraz sam aktywnie by to rozwijał. Teraz do tego doszedł jeszcze staż, gdzie rzekomo pracodawcy są z niego zadowoleni i chcą jego staż przekształcić w etat.
Wersja beta naszego serwisu miała pojawić się w okolicach 10 marca, ale termin się obsunie ze względu na 1,5 - 2 tygodniową przerwę w celu zaliczenia sesji.
Co o tym wszystkim myślicie? Dalej z nim współpracować, czy szukać kogoś nowego? Nie ukrywam że na swój sposób trochę się z nim zżyłem oraz zdobył bardzo duże doświadczenie w biznesie który mamy wspólnie stworzyć.
I jeszcze pytanie troszkę nie na temat, Czy nawiązywanie koleżeńskich relacji z pracownikiem może się potem obrócić przeciwko nam? Zauważyłem że w takich momentach jest zatracana granica pracodawca - pracownik, co na dłuższą metę wpływa niekorzystnie na dalszą współpracę (Pracownik pozwala sobie na coraz więcej itp.)