acztery - chyba żyjemy w innym państwie
Ja to widzę - tak. Miesięcznie mam do zaksięgowania około 100 dokumentów. Nie jest to może liczba powalająca, ale łatwo w takiej ilości o pomyłki. Pomyłki są co prawda dopuszczalne, ale nie mogą stanowić więcej niż bodajże 0,5% kwoty przychodów. Powyżej grozi Ci już odpowiedzialność. Oczywiście nie ma co popadać w paranoję i jeśli niścisłości dotyczą kwoty typu 1000 zł to nikt cię nie wsadzi do więzienia, ale wątpie też czy skończy się tylko na upomnieniu. Raczej płacisz wtedy karę.
Ale to jest najmniejszy problem - mnie bardzie danerwuje kilka kwestii:
a ) My możemy wszystko ty nic - czyli np. jak ja się spóźnię o 1 dzień z roliczeniem vatu w danym miesiącu to tracę prawo do wszystkich odliczeń - to są dość duże kwoty. Gdy urząd nie dopełni swoich powinności - np. nie dokona zwrotu podatku w terminie - no cóż każdemu się może zdarzyć :-) .
b ) Ty rób wszystko natychmiast - my możemy zwlekać - np. Jak jest niedopłata vatu to trzeba go opłacić w do określonego dnia danego miesiąca. Jeśli jest nadpłata to urzad może ci zwracać kwotę nawet przez 6 miesięcy. Dla mnie to nie jest taki problem, ale vat to nie są małe kwoty, które często oznaczają być albo nie być dla firmy.
c ) Konsekwencja to tylko w erze - ostatnio miałem sytuację "wątpliwą" z punktu widzenia księgowości. Moja księgowa zadzwoniła na infolinię podatkową, gdzie miły Pan kazał jej zrobić coś tak a tak - co też zrobiliśmy. Zaświtało nam jednak, że warto mieć podkładkę w razie kontroli i więc poprosiliśmy o pisemną interpretację - na piśmie dostaliśmy już inną odpowiedź i trzeba było wszystko odkręcać. Gdyby w tym czsie okazało się, że mamy kontrolę zapłaciłbym kilka tysięcy kary.
d ) największym paradoksem jest jednak, to jak urząd się zabezpiecza - nie wiem czy wiecie, ale jak składa się pisemną prośbę o interpretację przepisów to trzeba przedstawić swoją własną interpretację (urząd odpowiada tylko czy jest właściwa czy nie), a do tego musisz złożyć pisemne oświadczenie, że w tej sprawie nie toczy się postępowanie przed sądem

Bo co jeszcze by się okazało, że 2 różni urzędnicy inaczej interpretują prawo? Po prostu paradoks - wszyscyc wiedzą, że jest w przepisach taki burdel, że każdy się boi wydawać jednoznaczne opinie a w razie wątpliwości jesteś na łasce urzędnika.
Żeby nie być takim anty, to muszę przyznać, że w US pracuje bardzo wiele miłych i chętnych do pomocy osób (przynajmniej w Poznaniu i okolicach) i robią co mogą - problem leży w całym systemie i uregulowaniach prawnych, które dobro przedsiębiorstw mają głęboko w poważaniu.
Na pocieszenie powiem, że takie problemy pojawiają się z czasem. Jeśli działalność polega na robieniu stron czy innych usługach, nie zatrudniach osób na umowę o pracę, nie rozliczasz się z vatu i nie prowadzisz działaności handlowej to księgowość jest bardzo prosta i trudno tu o jakieś spektakularne pomyłki. Sam dopiero niedawno zacząłem doświadczać tych paradoksów na własnej skórze. Boję się tylko co teraz będzie, jeśli firma się kiedyś rozwinie w coś większego niż mały interes - kiedyś pracowałem w średniej wielkości przedsiębiorstwie (około 150 osóB) i jest to naprawdę wyzwanie aby nie skończyć z dużymi karami.