Dokładnie 17.07.07 wyszedłem na jakiś czas od komputera pozostawiając go w pełni gotowego do pracy, na witrynie internetowej (najprawdopodobniej allegro.pl, nie pamiętam już za bardzo). Po jakiejś przerwie półgodzinnej spostrzegłem, że wyświetliła się doskonale znana mi informacja o minimalnym poziomie pamięci wirtualnej. Zdarza się to u mnie sporadycznie, jednak wcześniej nie było z tym problemu. Wyłączyłem ostrzeżenie, po czym chciałem przejść do pracy... Okazało się, że komputer zwyczajnie się zawiesił, więc zresetowałem go bez zastanowienia.
Cały proces ponownego uruchamiania komputera trwał wyjątkowo długo. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że komputer ponownie się zawiesił, podczas włączania. Zresetowałem go ponownie. Tym razem proces przebiegał szybciej. Jak się spodziewałem wyświetliło się okno wyboru trybu w jakim chcę uruchomić komputer. Wybrałem "Uruchom system Windows w normalnym trybie". Pojawił się pasek ładujący do pierwszej fazy uruchamiania komputera... Jego przebieg był wyjątkowo powolny. W końcu kiedy doszedł do końca, włączył się napis Windows XP i ładowanie systemu... Niestety, Windows nie zalogował się... Właściwie prawie natychmiast doszło do ponownego zresetowania komputera i wszystko od początku.
Postanowiłem jednak się nie poddawać i zrezygnowałem z formatowania dysku, gdyż to byłoby pójście na łatwiznę, poza tym na dysku twardym miałem ważne dla mnie dane, które chciałem jakoś odzyskać.
Wsadziłem więc do napędu płytę od Windowsa, by naprawić swoją wersję Wina przez DOS-a. Niestety... Kiedy wybierałem opcję naprawy, przenosiło mnie do standardowego DOS-a, w którym mogłem wpisywać najróżniejsze polecenia, z czego większość nie działała. Postanowiłem jednak przeskanować i naprawić błędy przez DOS-a poleceniem: CHKDSK /r. Trochę to trwało i co najdziwniejsze naprawa nie doszła do końca! Przy 75% wróciło się do 50... Doczekałem 51%, na których skanowanie stanęło na 4 godziny. Zresetowałem komputer.
O dziwo... System Windows się włączył, ale w bardzo wybrakowanej wersji. Pomyślałem sobie więc, że trzeba było doczekać do końca skanowania. Wykonałem skanowanie od początku. Następnego dnia, kiedy się obudziłem, było dopiero !!67%

"Skanowanie zostało zakończone pomyślnie. Wykryto i naprawiono przynajmniej jeden błąd nieodwracalny."
Poleceniem EXIT opuściłem DOS-a i uruchomiłem jeszcze raz komputer... niestety... Ponownie komputer się nie włączył.
Wykonałem wszystko od początku, tylko że zresetowałem komputer na 51%. Udało się włączyć Windowsa, ponownie w wybrakowanej wersji.
W obecnej chwili mogę korzystać z Internetu i jego wszystkich możliwości. Z komunikatora GG, jednak przeraziło mnie kilka masakrycznych braków:
- nie działa program Nero, chciałem wypalić sobie najważniejsze dokumenty, żeby spokojnie móc zrobić formata, czy coś takiego. Sam program się uruchamia, jednak do wyboru mam jedynie opcję "Stwórz Audio CD", która i tak nie działa, bo po uruchomieniu jej komputer się zawiesza
- nie mogę otwierać, kopiować, przenosić, wysyłać, drukować najważniejszego dla mnie dokumentu Microsoft Word w którym miałem zapisaną książkę, którą piszę od dobrego pół roku. Inne dokumenty mogę kopiować, ale nie tego. Kiedy próbuję otworzyć jakikolwiek .doc pojawia się następujący komunikat:
Aplikacja nie została właściwie zainicjowana (0x0000033). Kliknij przycisk OK, aby zakończyć aplikację.
- zniknął CAŁY folder eMule, w którym miałem muzykę! Nie ma go nigdzie. Po przeszukaniu dysku w poszukiwaniu jakichkolwiek plików o nazwie "eMule" znalazłem tylko cztery. Dwa od instalacji i jeden, który jest skrótem do programu. Po jego kliknięciu, wyświetla się ostrzeżenie, że nie znaleziono właściwego pliku.
- nie mogę w ogóle otwierać i korzystać z programów .doc, .gif, .jpg itp. po próbie otworzenia zazwyczaj się zawiesza...
- nie mogę otwierać większości .mp3 w programie Windows Media Player 10, muszę otwierać te pozostałości, bo większość się usunęła, NeroShowTimem
- nie działają żadne gry, ani we fleshu, ani bardziej rozbudowane, mimo tego, że mógłbym grać w nie przez internet, na przykład na jakichś stronach pokroju maxior.pl
Kiedy przeskanowałem caaaały dysk twardy programem Avast w poszukiwaniu wirusów znalazło zaledwie jednego wirusa reklamiarza, którego bez problemu usunąłem. Zaniepokoiło mnie jednak to, że było około 15 plików, których avast nie był w stanie przeskanować. Między innymi: hpzrm312.dll, hpzpm312.dll, hpop1412.dat, shimgvw.dll, mshtml.tlb i MOJA KSIĄŻKA.
Nie mam pojęcia co się dzieje. Wydaje mi się, że rozwiązaniem problemu byłoby zainstalowanie Windowsa na obecnym lub całkowity format.
Zastanawia mnie jednak, czy istnieje jakaś szansa naprawienia dotychczasowych błędów unikając wymienionych przeze mnie propozycji?
W ogóle, czy ktoś wie co dzieje się z moim komputerem? Nie chce mi się wierzyć, że półgodzinna bezczynność na nim mogła wywołać takie skutki?
Jak otworzyć dokument Microsoft Word, jeżeli co chwilę wyskakuje mi ten błąd WINWORD.exe - błąd aplikacji, opisany powyżej?
Dlaczego folder eMule zniknął? I nigdzie go nie ma?