Tak się zastanawiam od dłuższego czasu nad pewną kwestią.
Byłem już na kilkudziesięciu rozmowach kwalifikacyjnych i w 80-90% kończy się to zazwyczaj "odezwiemy się do Pana w ciągu tygodnia/dwóch" po czym jest brak odpowiedzi, mimo np dobrej rozmowy (wg mnie). Staram się wstrzymywać przez te dwa tygodnie wszelkie inne ustalenia żeby nie zostawiać ludzi na lodzie, a sam zostaję zostawiony na lodzie. Czy to faktycznie taki wyczyn dla ludzi z tej "drugiej" strony aby poinformować jakimkolwiek mailem że niestety zatrudnili kogoś innego czy po prostu nie są zainteresowani podjęciem współpracy? (nie mówię tu już nawet o takich rzeczach jak popełnione błędy na rozmowie jak to się ma "za granicą")