Witam,

Mam pewien problem z obecnym dostawcą Internetu. Zgodnie z umową powinien on dostarczać Internet drogą radiową o transferze 512kbsp. Czyli całkiem względny transfer, jakby nie patrzeć.

Niestety, kompletnie się z tego nie wywiązuje. Internet działa wolniej niż na starych modemach. Chciałbym więc zerwać z nimi umowę, jednak na moje nieszczęście w umowie jest zawarta klauzula, iż zerwanie umowy kosztować będzie mnie ponad 1.000 zł.

Pomyślałem więc, że mógłbym zainstalować jakiś program, który by na bieżąco sprawdzał szybkość połączenia (jest taki program?) przez powiedzmy 2-3 doby. Po tym czasie wydrukowałbym ładny wykresik i wysłał im wypowiedzenie umowy z powodu niewywiązania się z ich strony.

Czy wtedy też będzie obowiązywała mnie kara? Jak poradzić sobie z takim pseudo "dostawcą"?
Z góry dziękuję pomoc.


Ps. jako, iż to Hydepark to dodam, że 3 dni temu robiłem prostą stronkę-wizytówkę na Wordpress-ie. Na zrobienie zeszło niecałe dwa dni, natomiast wysłanie tego na swój serwer zajęło 2,5 dnia

A teraz weź umowę, przyjrzyj się uważnie, czy tam nie ma o maksymalnej prędkości 512kbps.


Najpierw idź do nich i porozmawiaj, jakie oni widzą rozwiązanie tej sytuacji. Zawsze masz większe szanse wynegocjowania osobiście czegokolwiek niż od razu przynosząc wypowiedzenie, etc. Z doświadczenia - polubownie da się czasem sporo załatwić.

Nawet jeśli nie, to odpowiednio często trująć im dvpsko sami wreszcie coś zrobią; miałem kiedyś dwie sieci radiówkowe, ale było o tyle dobrze, że sprzęt miałem własny. Ale na trucie w końcu zareagują.

Zaraz zajrzę i napiszę, bo fakt - mogli w ten sposób się zabezpieczyć.


Nie da rady w sposób polubowny, oni za przeproszeniem, mają w dupie klienta. Jakiś czas temu rodzice spóźnili się z opłaceniem Internetu (w domu nie było komputera, więc nie zauważyli informacji o braku opłat, która zawsze się pojawia). Gdy przyjechałem z laptopem, zobaczyłem informację o braku opłaty i konieczności kontaktu telefonicznego.

Okazało się, że spóźniliśmy się z opłatą 5 dni (1 zł, bo było w promocji). Zgodnie z ich umową naliczyli nam karę 500 zł + 40 zł za ponowne podłączenie internetu. Także nie chcę z nimi rozmawiać, tylko zrywać umowę, jeśli to możliwe :-)

Przez weekend nie miałem wcale Internetu - coś tam padało i od piątku do wtorku nie było żadnego sygnału. Zadzwoniliśmy do nich, przyjechał gościu i naprawił. To kolejny powód nie wywiązania się z umowy z ich strony, prawda?

Poza tym świadczą usługi na tak niskim poziomie, że ciężko korzystać z tego badziewia, a trzeba płacić (teraz już 50 zł/m-c przez 2 lata).

Dales nam swoja interpretacje 2 punktow umowy i oczekujesz odpowiedzy czy zachowanie A/B lamie umowe. Logiki troche.

Mimo wszystko, poszedłbym i zapytał o ten konkretny problem. Potem zostaje ew. zgłoszenie do UOKiK albo do UKE (jeśli posiadają koncesję operatorską).

Jeśli jest tak jak piszesz to najlepiej załatwiaj wszystko drogą pisemną, w ostateczności mailową. Ja raczej zagrałbym takim ultimatum, że albo naprawią sprawę, albo zwrócisz się do UOKiK z prośbą o zbadanie ich działalności oraz zapisów umowy niekorzystnych dla klienta indywidualnego.

Jeśli umowa była podpisywana na osobę prywatną a nie na firmę, to takie zapisy o karze 500zł za spóźnienie się z opłatą są raczej niezgodne z prawem, bo nie ma uzasadnienie ekonomicznego dla takiej kary.

Generalnie jednak takie sprawy są bardzo płynne i trudno udowodnić, że operator nie wywiązuje się z umowy. Jedyne co możesz podważyć to niekorzystne zapisy umowy - jako klient indywidualny masz prawo do bycia "mądrym po szkodzie" ;-)

Ostatnio musiałem załatwić u swojego dostawcy przeniesienie usługi na inny adres, co podobno miało być niemożliwe. Zadzwoniłem, miło przedstawiłem sprawę potem typowy "small talk" i dostałem info, że powinienem się udać do lokalnego biura. W biurze ten sam "small talk", "dzień dobry", "dziękuję" oraz "proszę" i sprawa załatwiona.
Podczas wizyty widziałem pieniaczy, którzy wychodzili z pozycji roszczeniowej i jeśli nie mieli silnych podstaw do bycia gburem, szybko byli spuszczani na drzewo.

Podsumowując. Jeśli chcesz coś załatwić, to zacznij od "polityki miłości". Jeśli pisiorom to pomogło, to Tobie również pomoże. A straszenie UOKiK-iem, sądem i czym tam jeszcze wymyślisz, spowoduje, że będą tylko wypełniać swoje obowiązki.

Ale w ostateczności - jeśli na ładne oczy nie pójdzie - już trzeba. I najlepiej, gdyby to było UKE - chyba jedyny urząd, który robi to, co do niego należy i nie kombinuje.