Niestety, ale jakby było mało - ja też będę musiał się okazać lekko brutalny. Co prawda dwa powyższe cytaty powiedziały prawie wszystko, ale...
W najtrudniejszych chwilach życia najbardziej pomaga próba zajęcia się innymi. Zrobienia czegoś z czystych, nie wyrachowanych pobudek. Próba pomocy. Wokół nas nie brakuje ludzi, którzy takiej pomocy potrzebują. Czyż nie? Czy nie należą do nich rodzice Twojej dziewczyny? Czy oni równie mocno nie przeżywają jej śmierci? A jej przyjaciele?
Dlaczego jest to takie ważne? Bo jak pokazuje moje skromne doświadczenie, najlepszym sposobem na wyjście z poważnych problemów jest skupienie się na problemach innych. Co prawda nigdy nie przechodziłem przez taką sytuację jak Twoja, i mam nadzieje, że nigdy do tego nie dojdzie, jednak… w życiu każdego są chwile o których chciałby zapomnieć.
Jednak można radzić sobie z nimi na dwa sposoby. Można skupić się na swoim cierpieniu, zacząć nad nim rozmyślać, wręcz użalać się nad sobą, i chyba coś takiego Ty robisz. Oczywiście mówię to tylko oceniając po tonie Twoich wypowiedzi na forum, wiec mogę się mocno mylić, ale nie sądzę. Takie zachowanie niestety, ale przynosi tragiczne rezultaty. Po pierwsze – coraz mocniej rozstraja nerwowo, a im dużej myślimy o sprawach, na które nie mamy wpływu, tym bardziej przybici jesteśmy.
Niestety, na tym się nie kończy. Ponieważ osoby które tak robią – zazwyczaj nie siedzą w ukryciu. Doprowadza to do tego, że wszyscy wokół wiedzą, jak bardzo pokrzywdzeni przez los jesteśmy. Początkowo mogą chcieć pomóc, jednak z czasem się wycofują – w końcu nikt nie lubi wciąż przebywać z osobą, która potrafi mówić tylko o swoich problemach. Szczególnie, jak nic nie może na nie poradzić. W końcu każdy ma wystarczająco swoich. Doprowadza to do tego, że taka osoba zaczyna czuć się osamotniona, co jeszcze bardziej ją przygnębia, i krąg się zamyka.
Na szczęście jest jeszcze druga metoda. Można postanowić nie poddać się. Gdy spotykasz kogoś, nie mówić o tym, jak Ci ciężko, lecz spytać, co u niego. A potem, co najważniejsze – wytężyć siły, i wysłuchać. Słuchać, słuchać, słuchać… Początkowo nie jest to łatwe, szczególnie gdy się przechodzi coś bardzo ciężkiego. Jednak bardzo szybko sytuacja może się zmienić. Ponieważ każdy potrzebuje być wysłuchanym, znaleźć osobę, której mógłby zaufać. Jeśli tylko okażesz się tego godnym, to możesz się dowiedzieć rzeczy zaskakujących o ludziach z którymi się spotykasz na co dzień. Mali, wielcy bohaterowie, którzy po cichu borykają się z niewyobrażalnymi dla innych trudnościami. Czasem można się od nich wiele nauczyć. Tak też zdobywa się bliskich sobie. To wcale nie musi być rodzina, nie muszą być rówieśnicy. Ale nagle zaczynasz czuć się potrzebny, widzisz, że choćby to, że mogą z kimś pogadać, daje im sił do życia. I uwierz – nie potrzeba lepszej motywacji do życia niż do, że jesteś komuś potrzebny.
Wybaczcie, że się tak rozpisałem. Mam też nadzieję, że nie skrzywdzę Ciebie swoimi słowami – w końcu nie znamy się ani trochę. Jeśli jednak pomogą – no cóż – ja też potrzebuję motywacji do życia