Sorry za lekkie spóźnienie, ale miałem pecha. Dużego pecha. W przeddzień wyjazdu Szef zesłał na nam z góry w prezencie dodatkowe kilkaset kilowoltów. Rąbło w antenę. Poszła lodówka, na gwarancji, więc się załatwiło. Mój modem też. Zapomniałem odłączyć z linii. Gdyby nie był zewnętrzny tylko wewnętrzny poszedłby cały komputer...
Kasę na nowy modem wyprosiłem dwa tygodnie temu. Najtańszy z tepsy, tym razem do ISDN, bo niedawno nam zainstalowali cyfrową linię. Firma RWT Polska Telefonia czy coś w tym stylu. Wielkości pudełka od zapałek. Po podłączeniu do portu USB... po prostu stopił się

atuś pojechał z reklamacją do tepsy

Wzywamy elektryków do pomiarów. Okazało się, żę mieliśmy zmienne napięcie zmienne. Oscylowało w granicach od 220 do 245 V i dzwoniliśmy do elektrowni, a tamci nam na to: tak ma być jest wszystko w porządku! Ale w końcu przyjechali, pogrzebali i już było w porządku. Ale przebicie na bolcach pozostało - felerne przedłużacze? Sprawdzamy w biurze na gniazdku z bolcem - wszystko OK. Co jest nie tak? Ojciec jak zwykle nic nie wie i mu się nie chce szukać. Daję mu kupić gniazdko z bolcem i choć wyzerować, jeśli nie może uziemić, bo trzeba by kuć ściany by przeprowadzić dodatkowy przewód. Ruszył dupę i w końcu zrobił to. Obudowa uziemiona. Sprawdzam Port USB - ok, zasilany 5V, a nie 220~. Spoko.
Pani z telekomuny wymieniła modem, choć podobno nie była temu chętna, bo wyglądał... nienaturalnie i pachniał siarką. No cóż. Ale tatuś swoją miną wzbudził litość i udało się. Mamy nowy. Sprawdzam - konfiguruję - nie nawiązuje połączenia! Serwer odrzuca! Instaluję inny system, W98, a po instalce: System Disc Error! Źle zainstalowany? Chcę sformatować i ponownie zainstalować, a format c: zwraca info, że nie ma partycji! Żadnej! Instalator zamazał obraz dysku. Wszystko stracone. Zdołowany instaluję dalej, nie działa, instaluję Windows ME - to samo. Myślę - polski bubel, trzeba coś poradzić Mówię starszym, że nie działa. Jadę ze starszym do Rybnika do telekomuny i upieram się, że modem nie współpracuje z naszym komputerem i chcielibyśmy dopłacić i wziąć inny, lepszy. Baba nie jest skłonna po raz drugi się nabierać. Woła "fachowca", młody, dwadzieścia parę lat, może nawet były praktykant na etacie. Więc tłumaczę dalej, że najprawdopobniej modem nie współpracuje z kartą sieciową, podaję jaką, tamten że musi działać, że mam oddać kompa do serwisu itp. Po chwili okazuje się, że powiedziałem "modem ISDN", a ten nie rozumie. Myślał, że gadamy o Neostracie. Minutka ciszy i odzyskał normalny kolor twarzy. Trochę jeszcze się pokłócił i w końcu przytaknął.
Babka anulowała fakturkę i wypisać nową. Wybrałem lepszy modem, wewnętrzną kartę kontrola ISDN niemieckiej firmy Fritz! Z tryumfem jadę do domu i instaluję - nie działa! Czytam instrukcję, sprawdzam każdy wariant konfiguracji, wszystkie protokoły, wirtualne modemy, opcje, których jest multum i nic! W najlepszym przypadku dostaję komunikat
"błędu negocjacji protokołu kontrolnego PPP". Szukam w swoich starych archiwach Enterach i PcWorldach sprzed trzech lat informacji o ISDN. Jeden artykuł w numerze 11/1999 czytam... i jestem PEWIEN, że wszystko dobrze ustawiłem! Pozostaje jedna możliwość - ustawienia końcówki NT, instalacji linii. Czytam jeszcze raz instrukcję - wszystko jest Ok, ale co do jednego punktu miałem wątpliwości - rezystory dopasowujące, które powinny być dobrane do linii. Nie chciałem ruszać, bo pod napięciem z linii telefonicznej, nie da się odłączyć, zabezpieczone osłoną, dostęp tylko dla monterów. Ale raz kozie śmierć. Odkręcam obudowę i sprawdzam każdą konfigurację przełączników potencjometrów. I co ciekawe - przy pewnej kombinacji zaczęło działać!!! Okazało się, że monter "nie przewidział" instalacji modemu cyfrowego i nie dobrał odpowiednio oporów końcówek, bo po co? Przecież żaden wieśniak nie będzie potrzebował cyfrowego dostępu do internetu. A jak będzie chciał to zadzwoni, a my przyjedziemy, pogrzebiemy i "przystosujemy instalację do podłączenia karty kontrolera ISDN". Usługa serwisowa płatna wg. cennika TP S.A. "Dziękujemy i prosimy dzwonić gdyby coś się działo!".
Dziękuję Bogu, że sam sobie poradziłem

A o tym jak było we Francji pozwolicie że nie napiszę


