Cytat(Omenomn @ 24.01.2016, 17:15:09 )

Mój marketing polega na tym, że robię dobry przydatny produkt i albo ktoś go chce, albo nara, tak dosadnie mówiąc, nie mam zamiaru robić z siebie pajaca, żeby komuś coś wcisnąć.
Takie mam podejście, a Wy sobie róbcie co chcecie.
No to sobie teraz wyobraź, że wchodzisz do salonu samochodowego (nowej marki), a tam spotykasz gościa, który mówi: "Ten samochód to najlepszy produkt na rynku, jest mniej usterkowy niż Toyota, szybszy niż BMW, do tego cena przystępna - bierzesz Pan?". Ty spoglądasz na auto, widzisz, że jakoś wygląda, gościu może mówić prawdę, ale odpowiadasz - "Nie, dziękuję". A facet wskazuje Ci palcem na drzwi i powiada: "Nara, gościu - My way or the highway!".
W sprzedaży niestety trzeba się ładnie uśmiechać i potrafić manipulować ludźmi (to tak naprawdę robią zawodowi sprzedawcy, choć wygląda to na uśmiechanie się i podlizywanie - tak naprawdę używają przeróżnych socjotechnik, aby zmusić klienta do kupna).
Marketing nie polega na tym, aby wydawać miliardy na reklamę w TV. Marketing to sprzedaż i jego przeróżne formy, od marketingu internetowego, przez bezpośredni. Proste pytanie - jak sobie wyobrażasz kontakt ze swoim pierwszym klientem?
Jaką firmę wybierzesz? Jak zaproponujesz im swój produkt? Jak rozpoznasz osobę, która odpowiada za ich rzeczy techniczne (myślisz, że prezesa obchodzi to, jaki program obsługują jego księgowe?). Czy stawisz się tam osobiście? A może zadzwonisz? Jeśli tak, to jak się przedstawisz, jak przedstawisz swój produkt? Tak, to śmieszne pytania, ale jest fach (sprzedaż), gdzie ludzie od dekad praktykują skuteczne techniki kontaktu, rozmowy i prezentacji i sprzedaży produktu.
Gdy w końcu stworzysz swój produkt i zaczniesz go sprzedawać, wtedy się Tobie oczy otworzą i ze zdumieniem będziesz próbował zrozumieć, jak to jest, że masz taki cudowny, wspaniały, przemyślany produkt, a jednak wszyscy mówią "NIE".
Będziesz chodził po spółdzielniach jak Cygan z dywanami i mówił, że masz takie piękne i przystępne dywany, że ich dywany są już stare i schodzone - będziesz nawet spoglądał na ich dywany i widział jakie są kiepskie, ale wtedy usłyszysz, że ich dywany są wystarczająco w porządku i innych nie potrzebują. Czasem będziesz miał okazje sprzedać swój dywan, ale niestety Twoja wiedza ze sprzedaży Cię pogrąży. A wiesz dlaczego? Bo myślisz sobie, że sprzedaż to żaden problem i w ogóle się w ten temat nie zagłębiasz.
Gdy odwiedzisz 100 spółdzielni ze swoim softem - który będzie nawet lepszy od ich softu - i wszyscy Ci odmówią, wtedy dopiero zrozumiesz, że sprzedaż to jednak JEST problem. Wtedy do Ciebie dojdzie, że sprzedaż to rzeczywiście "be or not to be".
Mówię to, ponieważ byłem w tym fachu i prowadziłem firmę, z której ŻYŁEM. Sprzedaż oznaczała pieniądz. Brak sprzedaży oznaczało problemy.
Choć - jeśli swój biznes traktujesz jako "dorobek po godzinach", wtedy możesz się bawić w "sprzedaż to nie problem, ja nie jestem pajacem, jak nie chcą to NARA". Jeśli znasz jakiegoś sprzedawcę, takiego doświadczonego, to błagam Cię - idź do niego i zamień z nim kilka zdań.
Moje słowa weź jako dobrą radę od kolegi po fachu. Nie znam Cie, absolutnie nie chciałem Cię urazić, możliwe, że użyłem zbyt mocnych słów - jeśli tak, to przepraszam Cię. Chciałem tylko, abyś zrozumiał, że sprzedaż to naprawdę problem.
Większość z nas kombinuje z własnym milionowym biznesem, to jednak nie jest takie łatwe. Osobiście życzę Ci powodzenia. Gdy już stworzysz oprogramowanie i zaczniesz je sprzedawać, wtedy daj znać jak Ci idzie. I pamiętaj - skontaktuj się z jakimś znajomym sprzedawcą, będzie Ci to potrzebne. Aby coś opchnąć w dzisiejszych czasach, trzeba się nagimnastykować.