Jeśli mogę się w trącić, to w Twoim przypadku (brak stałych dochodów) nie polecam samochodu typu bmw za 2500. Mogę się założyć, że jeśli będziesz go normalnie użytkował, to przez pierwszy rok włożysz co najmniej drugie tyle w naprawy.
A jak będziesz dawał mu po dupie, to jeszcze więcej

Wiesz... na łysych oponach i starym oleju jeszcze pojeździsz... ale co będzie jak poleci Ci sprzęgło, uszczelka pod głowicą, tylny most albo inne cudo, którego naprawa będzie droga i co istotne nieopłacalna w takim samochodzie, bo nigdy nie wyciągniesz włożonych pieniędzy.
Wiem, że pewnie sporo osób puknie się w głowę jak przeczyta, to co dalej napiszę, ale ja gdybym potrzebował taniego samochodu, to szukałbym czegoś w stylu cieniasa lub uno. Pewnie teraz cześć z Was pomyślała: "już wole autobus"

Ale jak potrzebujesz fury do jazdy a nie wkładania w to kasy, to tam masz po pierwsze bardzo tanie części i po drugie mało skomplikowaną konstrukcję - czyli za wymianę np. amortyzatora nie zapłacisz 170zł za amorek + 100 robota, tylko 50zł za amorek i wymienisz go sam (to tylko przykład), to samo będziesz miał z hamulcami, linkami, świecami, filtrami itd (opony też są tańsze, bo mniejsze)

Zakładam, że jak to pierwszy samochód, to nawet nie wiesz co to rozrząd i jak jest zbudowane zawieszenie... ja jako pierwszy samochód miałem skodę 120 i też nie wiedziałem

A po dwóch latach jazdy sam wymieniałem rozrząd, sprzęgło, przewody hamulcowe itd - zabawy było sporo, ale teraz mnie przynajmniej mechanicy nie robią w wała

Powiem Ci jeszcze tak... czasy szpanowania samochodem kilka lat temu się skończyły i beemką (tym bardziej za 2500) już nie poszpanujesz... i szczerze mówiąc wolałbym zadbane uno niż pordzewiałą astrę czy bmw

Powodzenia w szukaniu autka!!