Cytat(!*! @ 9.08.2013, 12:25:48 )

Różnica jest taka że z umową możesz wymusić zapłatę, to chyba oczywiste.
Oczywiste jest to, że umowa ustna (przez maila, telegram czy inne gołębie pocztowe) jest tak samo ważna jak każda inna. Oczywiste jest też to, że jak ktoś nie chce zapłacić, to tylko komornik ma możliwość odebrania długu. Windykator to sobie może podzwonić.
Cytat(!*! @ 9.08.2013, 12:25:48 )

Zaliczka to już inna bajka, przy większych zleceniach 30-40% to standard, tak samo jak podzielenie pracy na poszczególne etapy i rozliczanie się po kolei, to dość bezpieczne, bo straty nie wyniosą więcej niż 5% o ile dobrze to rozłożymy, więc jest to do przyjęcia.
Nie rozumiemy się. Ja tylko twierdzę, że zaliczka absolutnie nie załatwia sprawy. Za pierwszy etap prac masz otrzymać - powiedzmy 3.000zł za 2 tygodnie pracy. Otrzymałeś zaliczkę, na poziomie 1.000zł. Wykonałeś pracę.... i tyle. W tym momencie zarobiłeś 1.000zł w dwa tygodnie, jesteś 2.000zł do tyłu. Fajnie, że masz chociaż tyle - jednak jest mniej fajnie, jeżeli:
- jest mała możliwość zbytu, bo usługa była nietypowa,
- Twoja praca jest "zamrożona", bo klient z niej korzysta, ale nie ma zamiaru Ci zapłacić,
- masz niewiele oszczędności, którymi możesz (nawet tymczasowo) pokryć stratę,
Dlatego uważam, że zaliczka to tylko pocieszenie na otarcie łez. Zgodzę się, że zmniejsza ryzyko "ucieczki" klienta, ale mnie to nie satysfakcjonuje.