Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: Programista PHP - rozmowa kawlifikacyjna
Forum PHP.pl > Inne > Hydepark
Stron: 1, 2
cojack
A Wy dalej wałkujecie ten temat? Każdy ma swój sposób bycia, i zachowania, nie można drugiej osoby nie znając go skreślać za to co piszę. Ja mam stricte podejście do życia płyń pod prąd. Moje zachowanie jest wręcz nie proporcjonalne do ogółu, i czuje się z tym dobrze, zawsze mówię nie gdy wszyscy mówią tak. To nie jest bunt młodzieńczy, po prostu mam swoje zdanie. Widać Puciek też ma, i za to mu się należy piwo.

Panowie panowie, łamy stereotypy, w życiu jak w szachach, należy coś stracić by coś zyskać. Trzeba się nauczyć podejmować ryzyko i być odpowiedzialnym za swoje czyny. A wtedy życie nabiera smaku, nieoczekiwanych zwrotów i jest kolorowe. Po co być nudziarzem? Jak można wpaść na rozmowę z uśmiechem od ucha do ucha i być pewnym siebie tak że powalasz pracodawce swoją osobą? Wiesz czego chcesz, znasz swoją wartość to jest najważniejsze.

@EDIT
nie jestem po studiach ;] tak apropo
athabus
Cytat(cojack @ 9.07.2010, 14:38:48 ) *
A Wy dalej wałkujecie ten temat? Każdy ma swój sposób bycia, i zachowania, nie można drugiej osoby nie znając go skreślać za to co piszę. Ja mam stricte podejście do życia płyń pod prąd. Moje zachowanie jest wręcz nie proporcjonalne do ogółu, i czuje się z tym dobrze, zawsze mówię nie gdy wszyscy mówią tak. To nie jest bunt młodzieńczy, po prostu mam swoje zdanie. Widać Puciek też ma, i za to mu się należy piwo.

Panowie panowie, łamy stereotypy, w życiu jak w szachach, należy coś stracić by coś zyskać. Trzeba się nauczyć podejmować ryzyko i być odpowiedzialnym za swoje czyny. A wtedy życie nabiera smaku, nieoczekiwanych zwrotów i jest kolorowe. Po co być nudziarzem? Jak można wpaść na rozmowę z uśmiechem od ucha do ucha i być pewnym siebie tak że powalasz pracodawce swoją osobą? Wiesz czego chcesz, znasz swoją wartość to jest najważniejsze.


Miałem kiedyś takiego kolegę na studiach, który mówił tak jak Ty ;-). Był trochę przygrubym metalem z przetłuszczonymi włosami (ogólnie nie mam nic przeciwko metalom, nawet ich lubię) - chłopak niegłupi, bardzo sympatyczny i w ogóle. Przez pierwsze pół roku po studiach chodził na rozmowy kwalifikacyjne w swoim codziennym metalowym wdzianku. Po pół roku zrozumiał, że jednak życie to sztuka kompromisu. Teraz ma krótkie włosy, ubiera się jak zwykły pracujący człowiek, ma pracę i dziecko - nadal słucha metalu.

Fajnie, że wierzysz w siebie, swoje ideały i inne takie. Ale prawda jest taka, że pracodawca widzi to trochę inaczej. Tak na prawdę nie szuka zajebistego kolesia, który będzie mu poprawiał nastrój swoim jestestwem. Nawet powiem Ci więcej na 85% stanowisk nie szuka zajebistego kolesia, który będzie wymiatał swoją wiedzą - on szuka człowieka, który wykona pracę jaka jest do zrobienia na odpowiednim poziomie, nie będzie zawracał mu głowy dziwnymi problemami, nie będzie musiał się zastanawiać czy jutro przyjdzie do pracy, czy swoja bezkompromisowość nie zrazi klienta i takie tam inne prozaiczne rzeczy. Wiele ludzi (zwłaszcza po studiach) myśli, że przebije się swoją osobowością, swoją pewnością siebie. uważa że ma super kwalifikacje itp. Prawda jest taka, że kwalifikacje to czynnik konieczny, ale nie wystarczający do otrzymania posady bo ludzi z kwalifikacjami jest wbrew pozorom bardzo dużo.

Rozmawiałem z kilkoma osobami zatrudniającymi innych i jedno co mogę powiedzieć po swoim i ich doświadczeniu to to, że wyobrażenia co do tego czego oczekuje pracodawca wśród pracowników bardzo mocno mijają się z rzeczywistością.
Puciek
Zarzucenia o to ze sie nie myje sa bezpodstawne i wyssane z palca, proponuje powolywac sie na zrodlo (mnie) a nie czyjas odpowiedz do niego. A juz napewno nie toleruje jak ktos jedzie na kilometr (na co nie mam najmniejszego problemu zwrocic calkiem losowej osobie uwagi). A teraz do odpowiedzi.

@thek: ksiedza parafia ksiedza prawa. A too ze ja takiego ksiedza nazwe debilem to moje prawo, aczkolwiek jezeli bede chcial isc na jego teren to musze sie dostosowac jego zasadom.

@phpion: patrz wyzej, chce wejsc na czyjs teren - musze sie dostosowac albo tam nie chodzic (a jednak lubie opere).

@SHiP: a ja nie, de gustibus. Ale na prasowanie sie nie zgodze, strata czasu. I tak po 2-3h beda znowu wymietolone.

@athabus: widac ze nie zatrudniales nigdy nikogos z IT. Osob dobrych w tej branzy jest doslownie jak na lekarswo (jest za to swora kiepskich i kiepsko srednich pracownikow) i przez to panuje rynek pracownika (zeby to zobrazowac, dla testu rozeslalem do 20 roznych firm warszawskich CV, z 16 umowilem sie na rozmowe a 11 bylo gotowe przyjac moje dosc zaporowe warunki a 2 chcialy negocjowac) i naprawde nie moga sobie pozwolic na odrzucenie kogos "bo ma pomietolone ciuchy i przyszedl jak na plaze".
Tak juz o temacie mowa to fakt ze wiekszosc ludzi z branzy IT ma rubryke hobby identyczna z poprzednikiem (niedawno rekrutowalem i troche CVek przejrzalem) i ciezko znalesc kogokolwiek z czyms ciekawym. Ale wynika to tez z prostej i logicznej obawy ze kontrowersyjne hobby zostanie zle odebrane a on nie bedzie umial przekonac osoby rekrutujacej ze sie myli (z tego np. powodu mam wpisanego pokera na samym czele CV, jest to zawsze dobry poczatek dyskusji podczas rozmowy i mozliwosci przekonania rekrutera do wlasnych pogladow [nie ludzmy sie, wiekszosc ludzi jak slyszy poker to przed oczami ma wielkiego szu]).

@cojak: gratuluje podejscia i prawidlowego rozumowania ze bez ryzyka nie ma zysku

@athabus: gowno prawda, jezeli metal faktycznie ma rowno we lbie, jest pewny siebie i ma upor godny dobrego zrodla na salami to sobie poradzi. Jest naprawde wiele wolnych zawodow ktore moze taki "zbuntowany geniusz" wykonywac, tylko jest kwestia czy ma w sobie dosc samozaparcia, w tym wypadku nie mial (co to jest pol roku ? Nawet nie chce mowic ile ja sie "wybijalem").
thek
"ksiedza parafia ksiedza prawa" - ja też takiego księdza od razu na straconej pozycji u siebie dałem, choć musiałem iść ponownie następnego dnia i ubrałem już dżinsy oraz koszulkę z normalnym rękawem + glany. To samo można powiedzieć o rozmowie kwalifikacyjnej. Idąc do firmy musiałbyś znać wewnętrzne regulacje odnośnie stroju w niej bo też wkraczasz na nie swój teren. Tak więc zgodnie z tym co sam mówisz, powinieneś się dostosować winksmiley.jpg Oczywiście trochę odwracam kota ogonem, ale przecież nie wkładam do Twoich ust słów, których nie wypowiedziałeś.

Co do metala i uporu to inna sprawa miasto kilkaset tysięcy a co innego kilkadziesiąt, podobnie jak sprawa z mieszkaniem, opłatami. Jadąc przykładowo do Poznania czy Warszawy sam z ograniczoną kwotą za pazuchą masz ten komfort by przez pół roku nie znaleźć pracy? Ja miałem zapewniony dach nad głową, tysiące w kieszeni i co? Konin + okolice to kiepskie miejsce na szukanie pracy. Z czasem kasy coraz mniej, pojawiają się dodatkowe koszty i chcąc nie chcąc jesteś zmuszony ugiąć się. Jedynie mając duże środki lub cały czas freelancerkę, jakoś możesz dać radę.
kilas88
Cytat(athabus @ 9.07.2010, 12:35:19 ) *
Równie drażni mnie rubryka hobby: sport, film, muzyka - czyli brak zainteresowań ;-)

Btw. Nawiasem mówiąc, teraz widzę u siebie w CV, że zapomniałem o tym i całkowicie pominąłem rubrykę hobby (a mimo to dostałem kilka zaproszeń na rozmowę). Więc czy to hobby w CV jest tak istotne? Aż tak zwraca się na to uwagę? Nie sądzę smile.gif
Puciek
Cytat(thek @ 9.07.2010, 21:32:04 ) *
"ksiedza parafia ksiedza prawa" - ja też takiego księdza od razu na straconej pozycji u siebie dałem, choć musiałem iść ponownie następnego dnia i ubrałem już dżinsy oraz koszulkę z normalnym rękawem + glany. To samo można powiedzieć o rozmowie kwalifikacyjnej. Idąc do firmy musiałbyś znać wewnętrzne regulacje odnośnie stroju w niej bo też wkraczasz na nie swój teren. Tak więc zgodnie z tym co sam mówisz, powinieneś się dostosować winksmiley.jpg Oczywiście trochę odwracam kota ogonem, ale przecież nie wkładam do Twoich ust słów, których nie wypowiedziałeś.
I na pracy gdzie odemnie wymagaja jakiegos ubioru mi napewno nie zalezy. To ze udalo im sie mnie zaprosic na spotkanie nie znaczy ze zainteresowali mnie swoja oferta.
Cytat(thek @ 9.07.2010, 21:32:04 ) *
Co do metala i uporu to inna sprawa miasto kilkaset tysięcy a co innego kilkadziesiąt, podobnie jak sprawa z mieszkaniem, opłatami. Jadąc przykładowo do Poznania czy Warszawy sam z ograniczoną kwotą za pazuchą masz ten komfort by przez pół roku nie znaleźć pracy? Ja miałem zapewniony dach nad głową, tysiące w kieszeni i co? Konin + okolice to kiepskie miejsce na szukanie pracy. Z czasem kasy coraz mniej, pojawiają się dodatkowe koszty i chcąc nie chcąc jesteś zmuszony ugiąć się. Jedynie mając duże środki lub cały czas freelancerkę, jakoś możesz dać radę.
Powoli i pokolei. Pijesz do tego ze mieszkam w warszawie a nie pizdziwulce ? Od przyslowiowej pizdziwulki zaczynalem, a do warszawy przyjechalem z drobnym kapitalem obrotowym ktory ledwo pozwolil mi na dwa maks trzy miesiace zycia bez pracy (to ze mialem sporo oszczednosci "innych" to inna sprawa bo nie traktowalem ich jako pieniedzy obrotowych) i myslami "jakos to bedzie". W przeciwienstwie do niego wzialem to ryzyko, gdyby shot nie wypalil to wrocilbym z podkulonym ogonem skad przylazlem i zbieral na kolejna probe. A jezeli mozesz pracowac freelancersko to masz problem calkowicie ze lba bo to niewazne gdzie, grunt zeby byly narzedzia pracy.


Cytat(kilas88 @ 9.07.2010, 21:49:38 ) *
Btw. Nawiasem mówiąc, teraz widzę u siebie w CV, że zapomniałem o tym i całkowicie pominąłem rubrykę hobby (a mimo to dostałem kilka zaproszeń na rozmowę). Więc czy to hobby w CV jest tak istotne? Aż tak zwraca się na to uwagę? Nie sądzę smile.gif
Gratuluje, zwlaszcza dedukcji ze rubryka hobby jest decydujaca a nie dodatkiem
cojack
To ja pojechałem całkiem po bandzie, w CV w rubryce hobby mam wpisane: Programowanie, debugowanie, analiza wydajnościowa haha.gif Co sobie można pomyśleć o takim pracowniku, co stara się do pracy na stanowisko programisty a hobby to programowanie, no life? :F
SHiP
Ja tam wpisałem grę na gitarze. Imho najgorsze są teksty typu "muzyka, dobre kino, dobra książka", bo to lubi każdy(no może poza książkami).
nasty
Co za debilny pomysł wpisywania hobby do CV?! bez sensu.
kilas88
Cytat(nasty @ 10.07.2010, 07:37:24 ) *
Co za debilny pomysł wpisywania hobby do CV?! bez sensu.

Niekoniecznie. Czasem (pewnie często) pracodawca chce wiedzieć kogo zatrudnia, nie tylko od strony zawodowej. To, że ktoś pasjonuje się programowaniem i nie ma poza tym żadnego hobby może wróżyć, że dość szybko dopadnie go wypalenie zawodowe. Z kolei ciekawe hobby mogą wróżyć ciekawą osobowość, a nawet wysoką inteligencję emocjonalną pracownika - umiejętność rozdzielenia życia zawodowego od życia prywatnego, co również jest bardzo ważne.

Jakby więc nie patrzeć, taka rubryka też może co nieco powiedzieć o człowieku. Tym bardziej, jeśli firemka jest mała i szef będzie miał styczność z Tobą 8h dziennie przez następne pół roku czy dłużej to chciałby wiedzieć kim jest pracownik także od strony prywatnej.
Puciek
Cytat(cojack @ 10.07.2010, 00:19:16 ) *
To ja pojechałem całkiem po bandzie, w CV w rubryce hobby mam wpisane: Programowanie, debugowanie, analiza wydajnościowa haha.gif Co sobie można pomyśleć o takim pracowniku, co stara się do pracy na stanowisko programisty a hobby to programowanie, no life? :F
To jest to powazny problem, bo co bedzie twoja odskocznia od pracy ? inna praca ? Bez sensu.

@nasty: w naszej kulturze europejskiej mamy hobby i jakie kto ma mowi wiele o czlowieku, wiem ze ci ciezko to zrozumiec. Jezeli nie bedziesz mial w CV to gwarantuje ze zostaniesz o nie zapytany przez kazdego dobrego rekrutera.
cojack
Moja odskocznia od pracy? Chodzę sobie na plaże z koleżankami, na dyskoteki, masę różnych rzeczy, ale najbardziej odpręża mnie programowanie.
Cypherq
Czyli no-life ;]

Rubryka hobby jest ważna. Nie umiem skutecznie uzasadnić dlaczego, ale wszędzie byłem pytany "No dobrze, a po za pracą jak pan lubi spędzać czas jeśli można?"

A ja im, że lubię taniec folklorystyczny i kopanie piłki z młodzieżą. Jak ktoś jest sztampowy i nie ma zainteresowań to wpisywanie czegokolwiek ciekawego nic nie da jak się zacznie rozmowa o szczegóły.
nasty
Cytat(Puciek @ 10.07.2010, 13:24:39 ) *
To jest to powazny problem, bo co bedzie twoja odskocznia od pracy ? inna praca ? Bez sensu.

@nasty: w naszej kulturze europejskiej mamy hobby i jakie kto ma mowi wiele o czlowieku, wiem ze ci ciezko to zrozumiec. Jezeli nie bedziesz mial w CV to gwarantuje ze zostaniesz o nie zapytany przez kazdego dobrego rekrutera.


Inteligenty rekruter może powiedzieć wiele o mojej osobowości z samej rozmowy. Hobby są czymś prywatnym, a CV zawodowym. Nie należy mieszać tych 2 sfer.
Nigdy nie miałem tej rubryki w CV i nie byłem też o hobby pytany a nie miałem problemów z pracą.


Puciek
Cytat(nasty @ 10.07.2010, 21:45:27 ) *
Inteligenty rekruter może powiedzieć wiele o mojej osobowości z samej rozmowy. Hobby są czymś prywatnym, a CV zawodowym. Nie należy mieszać tych 2 sfer.
Nigdy nie miałem tej rubryki w CV i nie byłem też o hobby pytany a nie miałem problemów z pracą.
A kto by odwazyl sie nie przyjac mniejszosci narodowej ? Same problemy. I jak wspomnialem hobby jest swietnym tematem do tej rozmowy wlasnie. A zatrudnianie na zasadzie "nie interesuje mnie co robisz po pracy" jest swietnym podejsciem ale tylko dla kontraktowca na umowe o dzialo, jezeli zatrudniasz osobe na umowe o prace to jego zycie prywatne bedzie mialo faktyczny wplyw na zycie zawodowe, nie da sie tego uniknac i dlatego minimum zainteresowania jest dobre.

@cojack: takie podejscie mialem przez okolo pierwsze pol roku pracy zawodowej. Potem stwierdzielm ze praca jako odskocznia od pracy kiepsko dziala i znalazlem starcrafta tongue.gif
nasty
Nawet w przypadku zatrudnienia o pracę, pracodawcę nie powinno obchodzić co robię po godzinach. On nie kupuję mnie tylko moją pracę. Może to nas właśnie różni, że moje kwalifikację pozwalają mi być tylko programistą a Ty musisz jeszcze być do tego maskotką i panem do towarzystwa winksmiley.jpg
Puciek
Cytat(nasty @ 10.07.2010, 23:25:16 ) *
Nawet w przypadku zatrudnienia o pracę, pracodawcę nie powinno obchodzić co robię po godzinach. On nie kupuję mnie tylko moją pracę. Może to nas właśnie różni, że moje kwalifikację pozwalają mi być tylko programistą a Ty musisz jeszcze być do tego maskotką i panem do towarzystwa winksmiley.jpg
Ja i ktos do towarzystwa, to zes walnal jak jakis arab biggrin.gif
thek
Nie Puciek. Nie piłem do Twojej pracy, tego gdzie mieszasz, tylko Twojego tekstu, który można w skrócie określić jako: "jeśli ugniesz się to jesteś słabeusz". Wspomniałeś, że miałbyś kasy na 3 miechy by przeżyć, podkuliłbyś ogon i wrócił... Koleś próbował 2 razy tyle zanim się ugiął i dostosował. W końcu nadchodzi punkt krytyczny. Czy to, że się ugiął pozwala komukolwiek oceniać go jako słabego czy też nie potrafiącego płynąć pod prąd? Nikt oprócz niego nie zna wszystkich czynników, które zdecydowały o takiej decyzji. Nie ferujmy więc wyroków, bo i nas osądzą. Niekoniecznie tak jak byśmy sami chcieli być postrzegani. W tym temacie sam to odczułeś. To, że osoby rekrutujące miały takie zdanie nie znaczy, że inni też takie będą mieć. Czyż nie znalazły się w tym temacie osoby, które skrytykowały Cię za "plamę na koszuli", "rozmowa pod wpływem" czy ogólnie"niskie przywiązanie do wyglądu osobistego"? Ja przykładowo idąc na rozmowę, nie pozwoliłbym sobie na wygnieciony t-shirt. Dla mnie to równoznaczne z lekceważeniem i brakiem szacunku dla osoby, z którą się mam spotkać. Nieważne czy jest starsza czy młodsza ode mnie.
Uderzyłeś w nutę mniejszości narodowych... Mam podwójne obywatelstwo i mój pracodawca dowiedział się o tym już ileś miesięcy po zatrudnieniu mnie. A czemu nie wspomniałem? Bo po co? Żeby moje CV miało coś, co może zadecydować zamiast moich umiejętności i wiedzy?
Hobby? Rzadko je wpisuję. Czy jestem no-life'm bo lubię sobie czytać o programowaniu, dzień zaczynam od przeczytana nowinek z działu IT, a co jakiś czas moja biblioteczka powiększa się o kolejną pozycję z tego zakresu? Czy to, że słucham i lubię muzykę o dość szerokim zakresie z koncentracją na metalu, a staram się przeczytać przynajmniej 2-3 książki miesięcznie czyni mnie kimś gorszym bo mam "sztampowe zainteresowania"? Z tym, że ja nie wpisuję tam tego by wyglądało ładnie, ale są one faktycznymi. Raptem 7 godzin temu skończyłem czytać "Allah 2.0" Zagańczyka. A na oku już mam "Ognie na skałach" Ziemkiewicza. Pomiędzy rozdziałami zaś przeglądałem sobie co jakiś czas podrozdział z książki do Photoshopa, a dla odprężenia chwilka z Guild Wars gdy w tle pogrywał sobie zespół "Eluveitie". I jakoś mam odskocznię, ale czy mam napisać w CV "zajmowanie się córką, wyskoczenie do kawiarni lub Empiku po nową lekturę"? Poza tym jesteś pewien, że gdy powiem kolesiowi, że ostatnio słucham "szwajcarskiego folk metalu w którym nawiązuje się do tradycji i wierzeń celtyckich, a część utworów jest w wymarłym języku galicyjskim, zaś instrumentami nadającymi mu szczególny charakter są kobza, flet i lira korbowa" to zrozumie choć połowę z tego?
Jestem miłośnikiem fantasy i science-fiction. Dla znacznej liczby mieszkańców naszego kraju pierwsze to bajeczki, a drugie widzą przez pryzmat jedynie "Star Wars". I weź tu pogadaj normalnie z kimś, dla którego książka warta przeczytania to bestseller wydawniczy w stylu Paula Coehlo, którego on i tak w połowie nie rozumie tylko przeczyta by odfajkować pozycję. Dobry przykład był z "Władcą pierścieni". Do czasu ekranizacji przez Jacksona wspomnienie o tej trylogii było mnie więcej równe: "Aaaa... Ta długa bajka z podstawówki.".
Lubię też mangę oraz anime. Efekt jak z fantasy, czyli skwitowanie - bajeczki dla dzieci. Tyle, że Ci ludzie w większości nawet nie mieli kontaktu z pozycjami w stylu: "Ghost in the Shell", a traktują wszystko protekcjonalnie, z pobłażliwym uśmieszkiem.
Przykład z liceum. Siedziałem sobie na zastępstwie i czytałem Ericha von Danikena. Fantastyka, ale koleś chociaż w sposób sensowny argumentuje, a nie: "bo tak uważają naukowcy" i "to rozumie się samo przez się". Jego punkt widzenia. Siedziałem tak a przechodzący nauczyciel zainteresował się moją lekturą. Gdy odpowiedziałem co to za książka, uśmiechnął się z wyższością i dał mi mocno odczuć, że uważa mnie za idiotę, że coś takiego czytam, tak jakby miał prawo do uznawania się za alfę i omegę. Inna sprawa że był tak tępy, iż nie posiadał umiejętności by samodzielnie rozwiązać zadanie matematyczne na poziomie zawodówki, choć nauczał matematyki w liceum, a jedyna posiadana wiedza to zeszycik z rozwiązanymi zadaniami smile.gif
Czy na podstawie więc wpisu w CV:
"Hobby: muzyka (ze szczególnym uwzględnieniem metalu), książki (fantastyka z ukierunkowaniem na fantasy oraz z zakresu IT) i manga/anime"
coś mógłbyś o mnie powiedzieć poza stereotypami? Powiem też, że jak do tej pory ani razu na rozmowach nie zapytano mnie o hobby. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Chciano znać moje umiejętności przydatne w zawodzie i tyle. To nimi się musiałem wykazać. I konkretne technologie w dziedzinie IT decydowały o przyjęciu. Nie rubryka hobby.
Puciek
@up Nie zamierzam tego przeczytac, tak FYI bo cos tam do mnie odnosiles.
kilas88
Cytat(thek @ 11.07.2010, 16:55:32 ) *
Nie Puciek. Nie piłem do Twojej pracy, tego gdzie mieszasz, tylko Twojego tekstu, który można w skrócie określić jako: "jeśli ugniesz się to jesteś słabeusz". Wspomniałeś, że miałbyś kasy na 3 miechy by przeżyć, podkuliłbyś ogon i wrócił... Koleś próbował 2 razy tyle zanim się ugiął i dostosował. W końcu nadchodzi punkt krytyczny. Czy to, że się ugiął pozwala komukolwiek oceniać go jako słabego czy też nie potrafiącego płynąć pod prąd? Nikt oprócz niego nie zna wszystkich czynników, które zdecydowały o takiej decyzji. Nie ferujmy więc wyroków, bo i nas osądzą. Niekoniecznie tak jak byśmy sami chcieli być postrzegani. W tym temacie sam to odczułeś. To, że osoby rekrutujące miały takie zdanie nie znaczy, że inni też takie będą mieć. Czyż nie znalazły się w tym temacie osoby, które skrytykowały Cię za "plamę na koszuli", "rozmowa pod wpływem" czy ogólnie"niskie przywiązanie do wyglądu osobistego"? Ja przykładowo idąc na rozmowę, nie pozwoliłbym sobie na wygnieciony t-shirt. Dla mnie to równoznaczne z lekceważeniem i brakiem szacunku dla osoby, z którą się mam spotkać. Nieważne czy jest starsza czy młodsza ode mnie.
Uderzyłeś w nutę mniejszości narodowych... Mam podwójne obywatelstwo i mój pracodawca dowiedział się o tym już ileś miesięcy po zatrudnieniu mnie. A czemu nie wspomniałem? Bo po co? Żeby moje CV miało coś, co może zadecydować zamiast moich umiejętności i wiedzy?
Hobby? Rzadko je wpisuję. Czy jestem no-life'm bo lubię sobie czytać o programowaniu, dzień zaczynam od przeczytana nowinek z działu IT, a co jakiś czas moja biblioteczka powiększa się o kolejną pozycję z tego zakresu? Czy to, że słucham i lubię muzykę o dość szerokim zakresie z koncentracją na metalu, a staram się przeczytać przynajmniej 2-3 książki miesięcznie czyni mnie kimś gorszym bo mam "sztampowe zainteresowania"? Z tym, że ja nie wpisuję tam tego by wyglądało ładnie, ale są one faktycznymi. Raptem 7 godzin temu skończyłem czytać "Allah 2.0" Zagańczyka. A na oku już mam "Ognie na skałach" Ziemkiewicza. Pomiędzy rozdziałami zaś przeglądałem sobie co jakiś czas podrozdział z książki do Photoshopa, a dla odprężenia chwilka z Guild Wars gdy w tle pogrywał sobie zespół "Eluveitie". I jakoś mam odskocznię, ale czy mam napisać w CV "zajmowanie się córką, wyskoczenie do kawiarni lub Empiku po nową lekturę"? Poza tym jesteś pewien, że gdy powiem kolesiowi, że ostatnio słucham "szwajcarskiego folk metalu w którym nawiązuje się do tradycji i wierzeń celtyckich, a część utworów jest w wymarłym języku galicyjskim, zaś instrumentami nadającymi mu szczególny charakter są kobza, flet i lira korbowa" to zrozumie choć połowę z tego?
Jestem miłośnikiem fantasy i science-fiction. Dla znacznej liczby mieszkańców naszego kraju pierwsze to bajeczki, a drugie widzą przez pryzmat jedynie "Star Wars". I weź tu pogadaj normalnie z kimś, dla którego książka warta przeczytania to bestseller wydawniczy w stylu Paula Coehlo, którego on i tak w połowie nie rozumie tylko przeczyta by odfajkować pozycję. Dobry przykład był z "Władcą pierścieni". Do czasu ekranizacji przez Jacksona wspomnienie o tej trylogii było mnie więcej równe: "Aaaa... Ta długa bajka z podstawówki.".
Lubię też mangę oraz anime. Efekt jak z fantasy, czyli skwitowanie - bajeczki dla dzieci. Tyle, że Ci ludzie w większości nawet nie mieli kontaktu z pozycjami w stylu: "Ghost in the Shell", a traktują wszystko protekcjonalnie, z pobłażliwym uśmieszkiem.
Przykład z liceum. Siedziałem sobie na zastępstwie i czytałem Ericha von Danikena. Fantastyka, ale koleś chociaż w sposób sensowny argumentuje, a nie: "bo tak uważają naukowcy" i "to rozumie się samo przez się". Jego punkt widzenia. Siedziałem tak a przechodzący nauczyciel zainteresował się moją lekturą. Gdy odpowiedziałem co to za książka, uśmiechnął się z wyższością i dał mi mocno odczuć, że uważa mnie za idiotę, że coś takiego czytam, tak jakby miał prawo do uznawania się za alfę i omegę. Inna sprawa że był tak tępy, iż nie posiadał umiejętności by samodzielnie rozwiązać zadanie matematyczne na poziomie zawodówki, choć nauczał matematyki w liceum, a jedyna posiadana wiedza to zeszycik z rozwiązanymi zadaniami smile.gif
Czy na podstawie więc wpisu w CV:
"Hobby: muzyka (ze szczególnym uwzględnieniem metalu), książki (fantastyka z ukierunkowaniem na fantasy oraz z zakresu IT) i manga/anime"
coś mógłbyś o mnie powiedzieć poza stereotypami? Powiem też, że jak do tej pory ani razu na rozmowach nie zapytano mnie o hobby. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Chciano znać moje umiejętności przydatne w zawodzie i tyle. To nimi się musiałem wykazać. I konkretne technologie w dziedzinie IT decydowały o przyjęciu. Nie rubryka hobby.

Liczba znaków: 4647
Liczba słów: 729

thek, masz zadatki na pozycjonera, tam content jest na 1wszym miejscu biggrin.gif
thek
@Puciek: Wystarczy, że przeczytasz pierwszy akapit. Resztę możesz odpuścić bo jest mniej istotna i poza może 2-3 zdaniami drugiego jest swego rodzaju dygresją. Tak przy okazji... Czy jeśli rozmówca widzi, iż go traktujesz niepoważnie to potraktuje poważnie Ciebie i to co do niego mówisz? To także parafraza końcówki mojego pierwszego akapitu: "traktuj innych jak sam chciałbyś być traktowany" smile.gif

@kilas: w swojej pracy jestem także pozycjonerem i swoje wiem na temat. Nie samym contentem, SEO jest wybrukowane winksmiley.jpg
SHiP
Cytat(thek @ 11.07.2010, 15:55:32 ) *
Czy na podstawie więc wpisu w CV:
"Hobby: muzyka (ze szczególnym uwzględnieniem metalu), książki (fantastyka z ukierunkowaniem na fantasy oraz z zakresu IT) i manga/anime"
coś mógłbyś o mnie powiedzieć poza stereotypami? Powiem też, że jak do tej pory ani razu na rozmowach nie zapytano mnie o hobby. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Chciano znać moje umiejętności przydatne w zawodzie i tyle. To nimi się musiałem wykazać. I konkretne technologie w dziedzinie IT decydowały o przyjęciu. Nie rubryka hobby.


1. Muzyka - moze gra na czyms - powie sie mu zeby wzial gitare i nie bedzie nudno ludziom na imprezie integracyjnej
2. Manga - gdybym to ja był Twoim szefem to bym z chęcią kilka pozycji pożyczył, bo też lubie ale sie na tym kompletnie nie znam smile.gif

Imho ciekawe hobby powoduje, że pracownicy zwiększają swoją kreatywność. Jeśli dodatkowo są one ciekawe dla innych to zwiększa to prawdopodobieństwo stworzenia dobrych relacji między pracownikami. Między innymi dlatego często w biurach IT jest stół do ping-ponga, bo jak wszyscy wiemy jeśli ludzie z IT jako hobby podają sport to najprawdopodobniej chodzi o tenisa stołowego. Mylę się?
athabus
Jeszcze chyba nie spotkałem CV bez wpisanego hobby - w sumie to już zwyczaj, który dodatkowo pozwala osobom z małym doświadczeniem zawodowy wpisać "coś" do cv. Jest to też jedna z wielu rzeczy, która pozwala wyróżnić się z tłumu.

Życzę każdemu ubiegającemu się o prace, aby mógł kiedyś zobaczyć proces rekrutacji z drugiej strony. Strasznie głupie uczucie, gdy dostajesz x cv'ek i musisz zaprosić np. 5 osób na spotkanie. Na dane stanowisko zazwyczaj przychodzi bardzo dużo CV osób, które mają bardzo podobne kwalifikacje i podobne doświadczenie zawodowe. Często hobby jest rzeczą, która człowiekowi oglądającemu CV pozwala "zawiesić" oko.

Piszecie np. że macie super doświadczenie zawodowe - no dobra, ale jak ujmiecie to w swoim CV - wy wiecie, że w tej firmie nauczyliście się tego i tego, ale dla czytającego CV jest to zwyczajny wpis, jakich widział tego dnia już 20. Jeśli widzę w CV wpis "książki, muzyka, hobby" to... jest to wpis jakich widziałem tego dnia 20 ;-)

Kolejna sprawa, to nawiązanie tematu na rozmowie - wasze hobby nie będzie decydujące, ale jeśli dobrze je ukarzecie to będzie to dodatkowy punkt, który pozwoli wam zdobyć przychylne nastawienie osoby oceniającej.

To jest trochę jak z reklamą - wszyscy powiedzą, że na nich reklama nie działa, ale po pracy piją Lecha, głowę myją szamponem Schwarckopffa, piją nałęczowiankę itd.

Ogólnie błędem osoby "rekrutowanej" jest patrzenie ze swojej perspektywy - "moje doświadczenie", "jestem unikalny" itd. - patrzcie z perspektywy osoby rekrutującej, która ma x takich cv jak wasze na stole.

Co do mojego kolegi metala - to zgodzę się z thekiem, nie znając całej jego sytuacji nie można ferować wyroków. Życie to nie bajka, jak się kończą pieniądze i nie ma czego do garnka włożyć to ideała się nie nakarmisz. Puciek Ty miałeś gdzie wracać - on może nie miał (nie znam dokładnie jego sytuacji, więc też tego nie wiem). Nie każdy też może sobie na taką bezkompromisowość pozwolić, bo nie każdy jest na prawdę dobry w tym co robi - większość ludzi nie jest mistrzami w swoim fachu - są przeciętnymi pracownikami i chcą po prostu dostać pensję, żeby żyć.
Ja sam gdybym był na jego miejscu nawet bym się nie zastanawiał tylko ściąłbym włosy już pierwszego miesiąca - ubieranie się w określony sposób dostosowany do polityki firmy/stanowiska jest dla mnie rzeczą oczywistą. Jakoś np. nie mogę sobie wyobrazić rasowego Punka w roli przedstawiciela koncernu medycznego ;-)
thek
Może i zwyczaj, ale z drugiej strony brak określonych partii cv może oznaczać jedno z dwojga: albo koleś nie ma nic do powiedzenia, albo wie, że jest to nieistotne w jego przypadku, a nie chciał wrzucać tam byle czego i warto się zapytać czemu zostawił dane miejsce puste.

Ja przykładowo nie kryję się jeśli czegoś nie wiem. Dlaczego? Bo w rekrutacji naściemniasz a i tak w czasie okresu próbnego wyjdzie szydło z worka. Żadna ze stron nie straci czasu. Ani koleś za miesiąc szukając ponownie, ani Ty bo a nuż następna firma lepiej Ci będzie pasować.

Co do kolegi metala to odnosiłem to do doświadczeń własnych. Ja 2 tygodnie po obronie siedziałem w samolocie i leciałem w ciemno do Glasgow bez jakiejkolwiek umówionej pracy, bez zaklepanego mieszkania, z kasą, która wystarczała na około 1-2 miesiące góra, a jedyne na co mogłem liczyć to kumpel, który przyleciał razem ze mną. Całkowity freestyle bez żadnej gwarancji powodzenia. I nie pracowałem w barze czy na zmywaku nawet przez godzinę w ciągu mojego prawie 2-letniego pobytu tam.
sunpietro
jeśli o mnie chodzi to:
- na rozmowy ubieram się w marynarkę z kapturem, thsirt i dżinsy (odnośnie wcześniejszych rozmów)
- hobby dobrze jest mieć dość nietypowe (za takie jest uznawane granie w amatorskiej lidze piłki nożnej halowej)
- ogólnie czasem mam problem by zmieścić się ze wszystkim na 1 stronie A4, bo o ile doświadczenia jako pracownik nie mam, to o tyle mój skill CV powoduje, że muszę tworzyć hierarchię ważności dokonanych rzeczy
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.