Athabus... Najśmieszniejsze jest to, że są pewne odkrycia kreacjonistów, które nie trzymają się kupy z obecną wiedzą i naukowcy je odsuwają od siebie bo przeczą one uznanym teoriom. Niektórzy zaliczają to do fałszerstw, inni nie chcą słyszeć o nich. Przykładem może być choćby powstanie węgla. Uważa się, że powstał w określonej epoce geologicznej i koniec. Musi mieć X milionów lat i nie jest możliwe jego wytworzenie z roślin w innym okresie. problem sprawia im jednak fakt, że jakiś czas temu wybuchnął wulkan i w warunkach wokół niego szczątki roślinne w ciągu kilkunastu lat utworzyły takie małe pokłady

Proces więc mający mieć setki milionów lat przebiegł w kilkanaście. Podobnie jest wesoło z miejscami, gdzie w jednej warstwie geologicznej odkrywa się ślady bytności organizmów, które nie mogły wtedy żyć ze sobą, bo dzielą ich miliony lat. Chyba takim najbardziej jaskrawym są ślady ludzkie obok łap dinozaurów. Przy czym całość ciągnie się dziesiątkami metrów. To nie jest jeden czy dwa ślady, ale całe ścieżki. Z mniej oczywistych to były przypadki, gdy w warstwach choćby węgla wyciągano przedmioty nie pasujące do epoki. Całkowicie przez nie pochłonięte, tak jakby były częścią złoża. Z tego co kojarzę, to jeszcze dziwniejsze były odciski, które miały według datowania około 3 miliardów lat (na ziemi jednokomórkowce dopiero były) a były to ślady butów z widocznymi na podeszwie dratwami. Ktoś sobie przeszedł po stygnącej skale w bucie rzekomo miliardy lat temu. I co z tym fantem teraz zrobić?

Wierzyć czy nie? Sens i logika nie pozwalają, więc musi być jakieś inne wytłumaczenie tego wszystkiego.
Ludzie, którzy zajmują się pismami starożytnymi wielokrotnie zauważyli, że to co w nich jest da się zrozumieć dopiero na poziomie znajomości techniki naszych czasów. Tak jakby ludzkość była oświecona, potem był upadek i dopiero wracamy na poziom jaki wtedy panował. Dziwne to po spojrzeniu choćby na fakt, jak wiele ostatnimi czasy mówi się o prawdach historycznych opisanych w Biblii. Tak jakby to nie była jedynie księga święta z pewnymi prawdami moralnymi itp, ale także zapis pewnych wydarzeń historycznych, które w konfrontacji z innymi faktami z tego okresu okazują się prawdą. Przykładem jest choćby wspomniane wcześniej przeze mnie zniszczenie Sodomy i Gomory w "ogniu z nieba".
A wiesz czemu filmy o mutacjach zawsze kończą się źle? Bo taka jest natura ludzka, że:
a) chce być zawsze tym naj(-większym, -mądrzejszym, -silniejszym) a więc będzie modyfikował swój genom dążąc do doskonałości.

dąży do władzy nad innymi, a więc zacznie tworzyć zabójcę idealnego, a z czasem całe ich armie.
c) nie dopuszcza do siebie możliwości pomyłki.
Zauważ jak mało naukowcy martwią się ewentualnymi problemami wynikającymi z eksperymentów. Sukces za każdą cenę, a do tego zero myślenia o długofalowych skutkach. Oni po protu chcą coś zrobić przełomowego, bez zastanawiania jak potem zostanie to użyte. To dlatego największy rozwój technologiczny ludzkość osiąga w czasie wojen. Zbrojenia zainteresują się byle głupotą, która może zwiększyć możliwości bitewne ludzi i sprzętu oraz przechylić szalę na czyjąś stronę. Ironią jest fakt, że Hitler odrzucił projekt badań atomowych, bo kto wie czym by się to skończyło.
Co do służby to trochę im się poprzestawiało. Wraz z nowym testamentem zaszły pewne zmiany i powinni mieć oni na celu służbę ludziom, a nie ich wykorzystywać. Księża nie stosują się do głoszonych przez siebie "mądrości". Moja żona przed wizytą u proboszcza w sprawie ślubu, po moich tekstach do niego miała dość. Nie żebym mu walił tekstami wulgarnymi, ale takimi, które dawały do zrozumienia, że nie jestem idiotą i ciemnoty nie pozwolę sobie wciskać. Ksiądz oburzony jakim prawem można mieszkać razem i mieć dziecko przed ślubem. A ja mu, że tym najważniejszym w całym nowym testamencie - prawem miłości. Jak takim tekstem odpaliłem to jeszcze trochę trwała nasza dyskusja o postawach chrześcijańskich

Przed drugim terminem spotkania już mnie prosiła bym siedział cicho i się nie wychylał, bo ona chce sprawę szybko załatwić, a nie słuchać naszych potyczek na znajomość i interpretację pism/praw kościelnych.
Tylko pokazując głupotę kleru i zakłamanie można wygrać z nimi, ale trzeba być gotowym, przynajmniej w naszym kraju, na ripostę mocną i nieprzyjemności. Zbyt wiele osób jeszcze patrzy na księży jak na nieomylne moralne drogowskazy i kłótnia w sprawach wiary z nimi to prawie jak bluźnierstwo czy herezja. Nie patrzą bowiem na to co się mówi, ale kto mówi. Temat można ciągnąć w nieskończoność w sumie, bo co osoba to może mieć nieco inne poglądy na kwestie wiary i ja to rozumiem oraz szanuję. Tyle, że nie lubię kleru bo dawno odeszli od tego, czego nauczają i wymagają od innych. Zachowują się jak lepsza kasta, która ma siłę zdolną zmienić wszystko i jest nad wszystkimi.