Matma jest fajna, jak profesor posiada umiejętności pedagogiczne. Gdy ich nie ma - znienawidzisz ten przedmiot.


Co z tego, jak masz milion dolarów w sejfie, jak nie znasz do niego szyfru?


Nie zaczynaj flame'a.

Ja powiem tak, poszedłem na informatykę nie wiedząc w zasadzie czego oczekuje po takim kierunku - wydawało mi się ze to spoko kierunek:P
No i uczyli mnie c++ przez 2 lata, sam się c++ interesowałem wcześniej więc mniej więcej materiał jaki przedstawiono przez prawie 2 semestry znałem, a znałem w zasadzie podstawy pętle i troche obiektowego, czyli tempo nie było szalone:P
Miałem dużo matematyki, co wk***iało mnie masakrycznie zawsze miałem z nią problemy, ale może było w tym trochę mojej winy.
Śmieszne jest to że miałem np semestr Javy:D jaki tego sens nie wiem, ale nie mnie było decydować.
Miałem też php przez rok z kolesiem który mi zaimponował, potrafił przekazać wiedzę w ogole zajebisty:D no i przez to wziąłem się poważniej za php, wcześniej umiałem tyle co c++ w zasadzie.
Od ostatniego roku mam zajęcia z Panem Gajdą, którego może znacie jako autora wielu książek, bardzo podobają mi się z nim zajęcia, pomagał mi w rozwiązywaniu problemów na które napotykałem się pisząc coś w domu, czyli nie olewał studentów - ja tak to rozumiem.

Do czego dążę; jeśli na każdej uczelni znajdzie się choć jeden koleś, który będzie umiał przekazać wiedzę to warto tam pójść, o ile ktoś się konkretnym tematem interesuje:P

Teraz idę na ostatni rok i marzy mi się żeby było jak najmniej zajęć, żebym miał czas na naukę, jak wyżej ktoś pisał, samego siebie:P