Pomoc - Szukaj - Użytkownicy - Kalendarz
Pełna wersja: O pesymiźmie słów kilka ;-)
Forum PHP.pl > Inne > Hydepark
Stron: 1, 2, 3
Niktoś
Cytat
Z polskiego przemysłu ciężkiego, rozwijanego od czasów rewolucji przemysłowych (tzw. pierwszej w XIX i XX w. oraz drugiej - po 1945 r.) już praktycznie nic nie zostało. Co z tego, że nigdy nie mieliśmy wielkich koncernów pokroju grupy Bosch, Ford czy AT&T - skoro lokalne huty, kopanie, stocznie i fabryki pracowały pełną parą dając utrzymanie setkom tysięcy Polaków i przyczyniając się do wzrostu demograficznego w Polsce na przestrzeni dekad? Produkty i półprodukty z Polski masowo eksportowano na cały świat, a dziś trudno oceniać czy w okresie transformacji, nasze lokalne giganty szybko dostosowałyby się do zasad gospodarki rynkowej, np. wchodząc na raczkującą giełdę? Nie zmienia to faktu, że domeną poprzedniej epoki była gospodarka centralnie sterowana i w globalnym rozrachunku - ciężko ocenić rentowność tak uprawianego "biznesu". Elektronika z Polski była eksportowana na cały świat, teraz nie opłaca się produkować, lepiej tanio importować... Po co utrzymywać zakłady produkcyjne? Lepiej je sprzedać i podzielić się pieniędzmi - oto niektóre ze schematów myślowych naszych polityków. Ale to już temat na inną okazję. Dodam jeszcze, że był okres w dziejach Polski, w którym eksportowaliśmy półprodukty (głównie surowce i półfabrykaty), by następnie sprowadzać wysokiej jakości produkty, głównie urządzenia, maszyny i środki transportu płacąc za nie krocie (ujemny bilans handlowy). Dziś co mamy? Resztki Lotosu, KGHM, Orlenu, PGE? Litości. Kończę ten temat, bo strasznie denerwują mnie działania naszych wszechwiedzących pseudo-polityków. Ludziom wciska się uśrednioną płacę zarządu, dyrektorów i kilkudziesięciu sprzątaczek oraz pracowników fizycznych, by napisać, że nie jest źle, a średnia wychodzi tyle i tyle. Najczęściej przeciętny zjadacz chleba nigdy tej średniej na oczy nie widział, a ludzie się dziwią, skąd te liczby się wzięły?

Chyba tak samo myślimy.
solificati
Cytat(darko @ 21.06.2012, 18:30:36 ) *
Ale powiem Wam jedno - nie znam na świecie narodu, który by bardziej wycierpiał historycznie.

Raczysz chyba żartować. Fajnie jest powspominać jak to daliśmy radę przeciwnościom losu, ale takie stwierdzenia są absurdalne.

Cytat
Siemens - sprzedał najbardziej rozpoznawalny kawałek siebie (telefonia komórkowa)

Przykład perfekcyjnego zarządzania. Poboczny, mało innowacyjny dział - gdy zaczął być mniej opłacalny należy sprzedać.

Często się zapomina na czym firmy zarabiają i co je pcha do przodu. Dla takich firm jak Siemens, HP czy Basf nie są to produkty, które znajdujemy na półkach sklepów.
Niktoś
Cytat
LG to korporacja międzynarodowa, a nie koreańska, itd.

Pracowałeś?Bo nawet w Polsce zarządzana jest nie Przez Japończyka, nie przez Polaka,nie przez Amerykanina, a przez Koreańczyka.
Ja to widze tak- za komunę państwo zadużyło się ,ale wybudowano 100-ki ,1000-ce zakładów produkcyjnych.Mieliśmy dług,ale i zakłady produkcyjne.
Przyszła Solidarność z Wałęsą i AWS- który wyprzedał co się dało.Nagroda Nobla była chyba za wyeliminowanie przemysłu polskiego z mapy Europy i świata.
Teraz mam także dług publiczny(jeszcze większy niż za komune) i żadnego przemysłu.
peter13135
Dacia to bułgarska marka ? 0_o'\
darko
Cytat(solificati @ 21.06.2012, 20:28:34 ) *
Raczysz chyba żartować. Fajnie jest powspominać jak to daliśmy radę przeciwnościom losu, ale takie stwierdzenia są absurdalne.

Wskaż Naród, który wycierpiał:
- przynajmniej 7 krwawych powstań i życie pod okupacją (realia rusyfikacji i germanizacji)
- minimum 8 wojen
- 3 rozbiory, zniknięcie z mapy kontynentu na 123 lata i życie pod zaborami
- życie w realiach narzuconych ustrojów totalitarnych

i to przez "tylko" 1046 lat

na szybko:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_pod_zaborami
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozbiory_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Woj...historii_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Bit...historii_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Totalitaryzm
Posio
Ja sie zastanawiam co się w nas zjeb*ło że od potężnego kraju który sięgał od morza do morza, mamy kraj w którym wszystkim się wszystko nie podoba z PO i PiS em na czele ...
peter13135
W krajach afrykańskich cały czas biją się plemiona z plemionami i wszyscy zadowoleni wink.gif
Posio
czy tacy zadowoleni to nie jestem pewnien hehe ^^
solificati
Cytat(darko @ 21.06.2012, 20:50:53 ) *
Wskaż Naród, który wycierpiał:
- przynajmniej 7 krwawych powstań i życie pod okupacją (realia rusyfikacji i germanizacji)
- minimum 8 wojen
- 3 rozbiory, zniknięcie z mapy kontynentu na 123 lata i życie pod zaborami
- życie w realiach narzuconych ustrojów totalitarnych

i to przez "tylko" 1046 lat

na szybko:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_pod_zaborami
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozbiory_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Woj...historii_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Bit...historii_Polski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Totalitaryzm

Jeszcze może powiesz co za ile punktów? Matko.
everth
@darko

ee, Żydzi? (choć w Polsce ponoć wszyscy to żydzi więc na jedno wychodzi wink.gif )
Red Hat
nie widziałem i nie zobacze

jest źle a będzie jeszcze gorzej
peter13135
W Polsce są ludzie, którzy mają za dużo, bo po znajomości mają dobry stołek, a na nich ciężko pracują ludzie, którzy mają 1200-1500 na rękę. Stare komuchy mają po kilka tysięcy emerytury, podczas gdy ci którzy do odbudowy kraju się najbardziej przyczynili nie mają 1000zł.
Przykład z mojego otoczenia. Podłaczenie prądu (wykopanie koparką rowu + pare dniówek) kosztouje tyle co podpis urzędasa (zgoda na podlączenie). Trudno się dziwić, że ludzie narzekają, skoro pieniądze są, tylko są źle rozdysponowane.

Państwo ściąga olbrzymie pieniądze od ludzi, którzy ciężko pracują, a rozdaje je urzędasom, albo bezrobotnym. Trudno się dziwić, że ludzie nie mają motywacji do pracy, skoro czasami bardziej się opłaca nic nie robić i zasiłek, niż ciężko pracować. Polacy za granicą w ogólności pracują dużo ciężej, po 12 godzin i jakoś tam nie narzekają. Za dnówkę mogą tam zrobić cały wózek zakupów... u nas tak dobrze nie ma.


Takie gadki "przestańcie narzeać, jak się wam nie podoba to sobie możecie wyjechać" jest żałosne.
!*!
peter13135 - Idź do Niemca. On Ci da lepiej, sprawniej i weselej.

Cytat
Polacy za granicą w ogólności pracują dużo ciężej, po 12 godzin i jakoś tam nie narzekają. Za dnówkę mogą tam zrobić cały wózek zakupów... u nas tak dobrze nie ma.


A później się obudziłeś bo gonił Cie wielki różowy smok.

Cytat
Takie gadki "przestańcie narzeać, jak się wam nie podoba to sobie możecie wyjechać" jest żałosne.


Dlaczego? Tylko dlatego bo ktoś sobie nie radzi? Polska to nie więzienie, są otwarte granice.
peter13135
Cytat
peter13135 - Idź do Niemca. On Ci da lepiej, sprawniej i weselej.

Cytat
później się obudziłeś bo gonił Cie wielki różowy smok.

Mogę prosić o bardziej rzeczową dyskusję ?

Cytat
Dlaczego? Tylko dlatego bo ktoś sobie nie radzi? Polska to nie więzienie, są otwarte granice.

Łatwo powiedzieć "nie pasuje to wyp*******". Czyżby Polacy nie mieli prawa do godnego życia we własnym kraju ?
Po pierwsze, trzeba znać język, mieć jakieś znajomości, żeby się do jakiejś roboty wkręcić, czy mieć gdzie mieszkać. Nawet jeśli bym jakoś tam sobię robotę znalazł i mieszkanie, to jednak lipnie jest żyć samemu na obczyźnie. Oczywiście ambitne osoby poradzą sobie bez znajomości i języka się bez problemu nauczą. Ale na pewno nie każdy ma takie zdolności.
Druga sprawa, nie każdy jest wolny jak ptak. Ludzie mają swoje obowiązki, rodzinę. Nie jest to takie proste zostawić wszystko i wyjechać.
Trzecia sprawa, o ile z Polski można uciec bez problemu, to dostać się do wymarzonego kraju nie zawsze można bez problemu.
Po czwarte, Polak w WB, czy innym kraju jest obywatelem drugiej kategorii, w wielu aspektach życia jest gorzej traktowany od "swojaków".

Twoje teorie były by prawdziwe, gdybym mógł przed narodzinami zdecydować, gdzie chcę się urodzić. Wtedy wybrał bym sobię Kanadę, albo inny ciekawy kraj.
thek
@batman: To może napiszę tak. Wyprowadzasz się z jednego miasta, już jakoś wyedukowany, krążysz by w końcu osiąść. założyć rodzinę, szukasz pracy w swoim zawodzie i... znajdujesz jedną na krzyż, która daje Ci niewiele więcej niż krajowa pensja minimalna bo wie szef, że nie ma w sumie konkurencji w okolicy. Ty zaś masz rodzinę, dziecko i zwyczajnie nie możesz sobie nagle rzucić wszystkiego w diabły, bo wszystko kosztuje, a przez ten czas cała rodzina jedzie na jednej pensji, z której musi pokryć wszystkie wydatki. I ta pensja netto to jakieś 2000, w które musisz wliczyć czynsz, sanitarkę, jedzenie, media, wydatki na potomstwo. A do tego dorzuć, że rzuciwszy pracę, kolejnej w okolicy nie znajdziesz. Sam koszt jednego dojazdu na rozmowę kwalifikacyjną to tak około 2% miesięcznego budżetu. Takich rozmów na bank przeprowadzisz kilka... dajmy 5-10. Nie wszystkie zgrasz na 1-3 dni. Będziesz wybrzydzał w ofertach miesiącami czy będziesz starał jednak dość szybko jakąś w miarę sensowną pracę sobie załatwić by odciążyć partnera/kę? Teraz zaczynasz okres testowy... Standardowa stawka to około 2.5k na okresie testowym, z czego musisz odjąć koszty dojazdu (nawet do kilkuset złotych) i w zasadzie nie ma Cię w domu od rana do zmroku. Życie rodzinne Ci zdycha, stajesz się "weekendowym tatą". To nie jest więc tak, że człowiek ma zawsze wybór. Czasem decyzje są podyktowane aktualną sytuacją. Ja przykładowo musiałem zrezygnować z obecnej pracy, bo w ciągu najbliższych miesięcy moje wydatki związane z rodziną wzrosną o około 800-1000pln, co stanowi tak ogromny wzrost, że moje dotychczasowe zarobki nijak by tego nie pokryły. Praca nowa więc musi o mniej więcej też tyle + koszty dojazdu być wyższa od dotychczasowej, by nie straciła rodzina płynności finansowej. A zegarek tyka i odlicza czas do tego momentu...

Jak więc w tej sytuacji nie mówić o malkontenctwie, skoro wszędzie jeszcze trąbi się o podwyżkach to tego, to tamtego? Tu leci w górę prąd, tam gaz, czynsze też nie stoją w miejscu, podobnie woda. Koszyk przedmiotów codziennej potrzeby przez ostatnie lata też nie staniał. A przecież nie będziesz jechał jedynie na parówkach i kiepskiej jakości mięsie cały czas, popijając jedynie wodą przegotowaną wink.gif Teraz dorzuć sobie wydatki na ubrania, ewentualnie leki (bo przecież na zdrowiu nie można oszczędzać) i powiedz jak to należy zgrać do kupy w sytuacji gdy jeden z małżonków przypuśćmy pracuje, a drugi nie może znaleźć choćby pracy, nie ma prawa do zasiłku, rodzina to model 2+1, a w Polsce mamy taki chory system, że jedna osoba utrzymująca całą rodzinę i mająca około 2000 dochodu, nie ma praw do w zasadzie jakiegokolwiek zasiłku, bo normy minimalne są tak nisko ustawione i od tylu lat niezmieniane, że już dawno przestały być adekwatne do faktycznego stanu i realnych kosztów życia. Dorzuć sobie umowy śmieciowe, po których emerytury będą śmieszne (o ile jej dożyjesz w obecnych warunkach "eksploatacji"), o pomocy państwa można zapomnieć.

Porównujesz do Niemiec i mówisz, że nie ma tam też różowo... Masz rację, ale popatrz na to co tamtejszy socjal "funduje": wsparcie przy szukaniu pracy, mieszkania, dokształcaniu się, wsparcie młodych rodzin, żeby wymienić te najpowszechniejsze. U nas zarobek w granicach 600-700 na członka rodziny netto to już według prawa taki, że nic im się nie należy. Przy modelu 2+1 spróbuj jednak przy tym wszystko opłacić i odkładać na czarną godzinę... A znam rodziny, które tak żyją jedynie dzięki wsparciu najbliższych. Bez żartów więc... W Polsce dla takiej rodziny jakieś sensowne minimum zarobków powinno być gdzieś w okolicach 3-4k. Jeśli tego nie ma (a większość młodych rodzin się tu kwalifikuje), to jak mamy myśleć jako społeczeństwo o jakimkolwiek rozwoju? Kto ma zadbać o przyrost naturalny? 35-40 -letnie kobiety, które są dopiero wtedy jakoś pewniejsze stabilizacji? Bo kto przyjmie młodą kobietę, która powie, że chce założyć rodzinę? Znikąd wsparcia, znikąd zrozumienia i pomocy. Ani pracodawcy, ani państwa. To niby gdzie ma jej szukać? A co dopiero samotna matka ma powiedzieć.
!*!
Cytat
Mogę prosić o bardziej rzeczową dyskusję ?


Ależ oczywiście... Tylko widzisz, patrzysz na to dość jednostronnie. Na prawdę myślisz że wszędzie indziej, prócz Polski jest sielanka? Nie, jest dokładnie taki sam burdel, a nawet i większy, a to ze są inne zarobki nie jest żadnym argumentem, bo koszt życia jest równie wysoki.

Cytat
Druga sprawa, nie każdy jest wolny jak ptak. Ludzie mają swoje obowiązki, rodzinę. Nie jest to takie proste zostawić wszystko i wyjechać.

Albo rybki, albo akwarium.

Cytat
Trzecia sprawa, o ile z Polski można uciec bez problemu, to dostać się do wymarzonego kraju nie zawsze można bez problemu.

Prawda, wykupienie biletu w jedną stronę to koszmar i jeszcze te wizy do usa, a w kanadzie to traktują rodaków paralizatorem.

Cytat
Po czwarte, Polak w WB, czy innym kraju jest obywatelem drugiej kategorii, w wielu aspektach życia jest gorzej traktowany od "swojaków".

Yhym jakby w PL bylibyśmy tacy tolerancyjni, akurat nie żal mi osób które wyjechały na legendarny zmywak...
darko
Cytat(solificati @ 21.06.2012, 21:06:45 ) *
Jeszcze może powiesz co za ile punktów? Matko.

W takim razie wskaż proszę absurd mojej poprzedniej wypowiedzi, do której się odniosłeś, bo jakoś nie widzę logicznych argumentów po Twojej stronie.
peter13135
Cytat
Ależ oczywiście... Tylko widzisz, patrzysz na to dość jednostronnie. Na prawdę myślisz że wszędzie indziej, prócz Polski jest sielanka? Nie, jest dokładnie taki sam burdel, a nawet i większy, a to ze są inne zarobki nie jest żadnym argumentem, bo koszt życia jest równie wysoki.

No.. porównując do Afryki czy Azji, to jest tak jak piszesz smile.gif Nie gadaj, że patrzę jednostronnie, bo pare postów wcześniej napisałem coś, co świadczy o tym, że mam świadomość o istnieniu krajów, gdzie żyję się gorzej.
Jednak moja gadka dotyczy raczej Europy. Fakt, że kraje na zachodzie też mają kryzys i nie mają raju... ale ich kryzys jest wtedy, gdy ich biedny kowalski nie może sobie kupić dwóch samochodów. A u nas, kiedy z rodzinnego budżetu nie wystarcza na ubrania czy naukę. Takich rodzin jest wiele. Z resztą... poczytaj sobie post theka. Nie jest on przecież przedstawicielem najniższej klasy.

Cytat
Albo rybki, albo akwarium.

Zgadza się, ale mamy możliwości mieć zarówno rybki jak i akwarium. Nie żyjemy na pustyni. Polska ma możliwości dorównywać zachodnioeuropejskim krajom. Wszystko kwestia odpowiedniego gospodarowania.

Cytat
Prawda, wykupienie biletu w jedną stronę to koszmar i jeszcze te wizy do usa, a w kanadzie to traktują rodaków paralizatorem.

Nie bardzo Cię rozumiem.

Cytat
Yhym jakby w PL bylibyśmy tacy tolerancyjni, akurat nie żal mi osób które wyjechały na legendarny zmywak...

A czy ja pisałem, że my jesteśmy tolerancyjni ? Doskonale rozumiem to, że np. Anglikom nie podoba się, że Polacy zabierają im pracę tak samo jak nie lubię jak jacyś Arabowie, czy czort wie kto puka mi w szybę samochodu na skrzyżowaniu.
I dlatego właśnie uważam, że każdy człowiek, powinien mieć prawo godnego życia w swoim kraju. Żeby nie musiał męczyć siebie i przy okazji innych w innym kraju.
!*!
Cytat
Żeby nie musiał męczyć siebie i przy okazji innych w innym kraju.

Naziści też coś o tym napominali.

Cytat
I dlatego właśnie uważam, że każdy człowiek, powinien mieć prawo godnego życia w swoim kraju.


Widzisz, cały dowcip tego tematu, polega na tym że nie dogodzisz każdemu, obojętnie jakby nie było. Wszytko jest względne.
peter13135
Cytat
Naziści też coś o tym napominali.
\
I mieli rację wink.gif

Cytat
Widzisz, cały dowcip tego tematu, polega na tym że nie dogodzisz każdemu, obojętnie jakby nie było. Wszytko jest względne.

Tzn. Jedni chcą zarabiać dużo, inni chcą zarabiać mało ? smile.gif
!*!
Cytat
Tzn. Jedni chcą zarabiać dużo, inni chcą zarabiać mało


Prawie wink.gif dla jednych 10zł to dużo, dla innych za mało. I nawet gdybyś jutro obudził się w Polsce gdzie średnia krajowa to 5.500 euro i wolne od podatku, to i tak znajdą się ludzie co powiedzą że mało, bo w Zadupiu północnym, za północ od zadupia dolnego, zarabiają o 1 euro więcej, lub jakąś inną bzdurę, byleby ponarzekać, porównać i mieć satysfakcje...
Niktoś
!*! Poczytaj wypowiedź Theka z 10 razy ,to może zrozumiesz.
Cytat
Albo rybki, albo akwarium.

Że niby co ,albo rodzina ,albo kariera?
Rodzina ma być w Polsce ekslusywnym dodatkiem dla wyższych elit?, ty zapier.... do puki Ciebie nie będzie stać?
Straszna ta twoja wizja !*! i wiesz co najlepsze jest to że się sprawdza , o czym świadczy ujemny bilans przyrostu naturalnego.Ludzie są świadomi, że ich nie stać na dziecko lub założenie rodziny więc mniej dzieci się rodzi i mniej związków.

Widzisz ,w Niemczech dniówka to 60 Euro i wierz mi ,że za to możesz kupić cały wózek zakupów- przeżyjesz 1 tydzień za dniówkę- ciekawe czy u nas Ci się uda za dnówkę 1 tydzień przeżyć.
Szymciosek
Cytat(!*! @ 21.06.2012, 23:38:12 ) *
... Zadupiu północnym, za północ od zadupia dolnego, zarabiają o 1 euro więcej, lub jakąś inną bzdurę, byleby ponarzekać, porównać i mieć satysfakcje...


Zawsze tak było, no ale nie oszukujmy się, mogłoby być lepiej w tym kraju...
peter13135
Trudno się nie zgodzić, że Polacy lubią narzekać. Ale akurat w naszym przypadku, mamy ku temu podstawy. Tu nie chodzi o to, że ktoś tam ma 1 euro więcej, tylko o to, że wiele osób ma kilka razy więcej za nic nie robienie, podczas gdy inny wiążą koniec z końcem.
!*!
Niktoś - przeczytałem. Wzruszył mnie fragment o rodzinie jedzącej parówki z przegotowaną wodą.

Cytat
Widzisz ,w Niemczech dniówka to 60 Euro i wierz mi ,że za to możesz kupić cały wózek zakupów- przeżyjesz 1 tydzień za dniówkę- ciekawe czy u nas Ci się uda.


Patrz Pan... Już pisałem o otwartych granicach i wyjeździe. I czy wliczasz tych Niemcow co robią zakupy w PL?

Dobra, a teraz w drugą stronę.

Co zrobiliście aby sytuacje które opisujecie, uległy zmianie. I prosiłbym o równie rozbudowane wypowiedzi.
Szymciosek
peter13135
Popatrz chociaż do sejmu... co oni robią ?biggrin.gif kasę mają za wszystko
peter13135
Sejm to jeden z wielu przykładów wink.gif
mamy ponad pół miliona urzędników.
Szymciosek
Cytat(peter13135 @ 21.06.2012, 23:53:26 ) *
Sejm to jeden z wielu przykładów wink.gif
mamy ponad pół miliona urzędników.

A ilu z nich NA PRAWDĘ COŚ robi ?
peter13135
Cytat(!*! @ 21.06.2012, 23:50:55 ) *
Co zrobiliście aby sytuacje które opisujecie, uległy zmianie. I prosiłbym o równie rozbudowane wypowiedzi.

Ja na polityce specjalnie się nie znam, więc wolałbym wybrać kogoś, kto zmieniał by to za mnie.
Z drugiej strony Polska to taki kraj, gdzie jest mnóstwo pierdzistołków do napychania kieszeni, że nie trudno stwiedzić, co można by naprawić.

Moim zdaniem, należało by przedewszystkim wprowadzić oszczędności w systemie, aby zbierać jak najmniej podatków. To ludzie powinni za siebie decydować na co chcą wydać pieniądze, a nie państwo, bo to oni najlepiej wiedzą czego im do szczęścia potrzeba. Jeśli obywatel wyda źle pieniądze, to będzie to tylko i wyłącznie jego sprawa i będzie mógł mieć pretensje tylko do siebie, a nie do pańśtwa, tak jak jest to u nas smile.gif
oszczędności szukałbym oczywiście w biurokracji.

Druga sprawa, to zaostrzenie kar i uproszczenie prawa.
thek
Tekst o parówkach opatrzyłem oczywiście przymrużeniem oka, ale wiadomo o co chodzi. Po prostu poniżej pewnego poziomu nie powinno się schodzić. Można do jakiegoś oszczędzać, ale nie kosztem zdrowia choćby. Gdy pracowałem w UK znałem Polaków, którzy byle jak najwięcej kasy mieć przy powrocie dochodzili do absurdów. Jedzenie najgorszego typu żarcia, oszczędzanie na wszystkim kosztem zdrowia przy jednoczesnym łapaniu wszelkich nadgodzin możliwych. Po 2 miesiącach takiego życia odbijała im szajba. Wracali z tak zjechaną psychiką, że każdy normalny bałby się z taką osobą w jednym pomieszczeniu zamknąć na dłużej.

Niestety to co pisałem o sytuacji rodzina albo kariera to norma powoli. Popatrz na ludzi wokół. Ilu młodych ma dzieci nie będące wpadką? Znikoma ilość. Większość młodych stawia na naukę i karierę. Dzieci "mają w planach" dopiero po 30 roku życia. Z czasem okazuje się, że te 30 to był optymizm i tak się to odsuwa gdzieś na 35 i dalej. Dorzuć, iż nauka ewidentnie wskazuje, że im kobieta starsza, tym szansa na powikłania czy choroby genetyczne rośnie. Zapytaj lekarzy czemu powyżej 35 roku życia kobiety mają dodatkowe badania pod kątem możliwości wystąpienia konkretnych chorób, co wśród młodszych nie jest konieczne. Kopiemy ostro przy okazji system ubezpieczeń społecznych, który i tak już leży. Zobacz co robią Niemcy czy Brytyjczycy. Imigranci się rzadko asymilują. Żerują na systemie ubezpieczeń. Przewiduje się że jeszcze jakoś 20-30 lat i rodowici Niemcy w Niemczech staną się mniejszością. Oni mają mocno ujemny przyrost, zaś choćby mniejszości muzułmańskie, ostro dodatni, bo taka kultura. Polsce akurat to tak nie grozi, ale zwyczajnie się jako kraj wyludnimy i postarzejemy. Obciążenia państwa staną się ogromne. o ile możliwe do utrzymania i państwo jako instytucja pewnie zbankrutuje.

Rodzina w chwili obecnej naprawdę staje się luksusem. Zapytaj młodych rodziców ile miesięcznie na noworodka się wydaje. Co chwilę pieluszki, nowe ubranka, jedzonka specjalne. Nie daj boże ma alergię na coś lub kłopoty ze zdrowiem. Wtedy dolicz leki czy kasę na rehabilitacje, wizyty u specjalistów. Mam porównanie bo mam siostrę za granicą mieszkającą. Siostrzenica jest wcześniakiem, który ma przez to problemy ze zdrowiem. Od samego urodzenia specjaliści, rehabilitacje, które w Polsce uznane by były za coś niewyobrażalnego - tam to standard. Powiem więcej. Siostra dostała bóli i rodziła w 6 miesiącu ciąży w domu. Na sygnał telefoniczny wyjechały 3(!) karetki, w tym 2 z inkubatorem na pokładzie. Coś czego przez długie lata jedynie niewiele kobiet w Polsce będzie w stanie doświadczyć. To było w Niemczech już lata temu. W Polsce jest rarytasem dla nielicznych szczęśliwych matek. W Polsce nadal trafiając do szpitala nie możesz być pewien czy idąc z drobiazgiem nie wyjdziesz jeszcze bardziej chory.

Jak więc mamy się jako Polacy porównywać z państwami zachodnimi? Na jakim polu? Gonimy te gospodarki lata już i są sukcesy pewne, ale nadal jesteśmy daleko w tyle we wszystkim niemal oprócz cen. A nawet to co mogło by być dobrze, politycy spierniczą. Przykład? Śląska Kasa Chorych i jej system informatyczny. Coś co powinno być wzorem dla reszty kraju w tym względzie. A co stało się z osobą za jego wprowadzenie odpowiedzialną? Wywalono ją na zbity pysk i system od tamtego czasu działa niemal bez mian, bo wszyscy się boją skończyć jak pomysłodawca i orędownik. Nawet to co jest z tamtego okresu, wciąż przewyższa organizacyjnie to, co jest obecnie w reszcie kraju. A system stoi już około 10 lat.

Można więc marudzić, narzekać i mówić o pesymizmie... Ja jestem z pokolenia które widzi skok jakości życia, ale też koszt jaki przychodzi za to płacić. Młodych obie te rzeczy nie interesują, nie mają powodów by się nimi przejmować. Oni widzą jednak dystans Polski i innych krajów Europy. Obietnice polityków, że "będzie lepiej" są dla nich pustosłowiem. Dla nich granice nie istnieją i niemal pewne jest, że prędzej niż później - wyjadą. Bo gdzie w Polsce poza wielkimi ośrodkami mają jakieś szanse? Warszawa, Wrocław, Katowice, Kraków, Poznań i... poza tymi miastami brak sensownej alternatywy w kraju. Nie mieszkasz tam? Nie masz do nich blisko? Zapomnij o wyrwaniu się z polskiego zaścianka. Chcesz zaistnieć, podnieść swój poziom? Przeprowadzaj tam lub jak najbliżej.
batman
@thek
Niewiele osób ma ten luksus, by żyć z pieniędzy rodziców. Większość osób musi mocno się starać, by zapewnić utrzymanie sobie i swojej rodzinie (obecnej lub przyszłej). Ale nie można się zasłaniać tym, że "mam dziecko, to nie mogę szukać lepszej pracy". Taka postawa jest postawą roszczeniową - chcę mieć wszystko, najlepiej od razu i za darmo. Niestety tak nie jest i nigdy nie było. Też nie miałem lekko jak kończyłem studia. Na koncie debet, powiększany z każdym miesiącem studiów, brak perspektyw na rynku pracy, w planach ślub i zakup mieszkania, a jedyna praca jaką miałem to staż za 400 zł miesięcznie. Ale nie narzekałem, że jest źle, tylko cały wolny czas poświęcałem na szukanie lepszej pracy. 3 miesiące później miałem już pracę (za wcale nie większe pieniądze) i powoli zdobywałem doświadczenie oraz zwiększałem zarobki. Od tamtego czasu minęło już sporo lat i nie mogę narzekać. Wystarczy tylko chcieć.
Szymciosek
Co do życia z pieniędzy rodziców, to przecież nigdy nie wiadomo co będzie jutro, pieniędzy może braknąć, wszystko może się skończyć, a wtedy my zostajemy na lodzie z niczym i bez żadnego doświadczenia, bo nam się nie chciało... Tacy ludzie przeważnie olewają naukę, nie szukają żadnej pracy i przeważnie mają co tylko chcą...
Red Hat
i tak to nie zmienia faktu że w Niemczech i w Polsce zarabia się tyle samo, po 2000 średnio, w Niemczech w euro, w Polsce w złotówkach. Ale to nie wszystko, Polscy powinni być szczęśliwi w Niemczech 10 lat temu średnio zarabiało się 2000 euro w Polsce 400 euro, teraz w Niemczech zarabia się średnio 2000 euro a w Polsce 416 Euro, awięc na co narzekacie? powinniście być szczęśliwi
!*!
Ci na Białorusi czy Ukrainie też narzekają, że w Polsce żyje się na bogato a u Nich nędza.
peter13135
Cytat
Ale nie można się zasłaniać tym, że "mam dziecko, to nie mogę szukać lepszej pracy". Taka postawa jest postawą roszczeniową - chcę mieć wszystko, najlepiej od razu i za darmo.

Chyba każdy chce mieć lepszą pracę, bez względu na to czy ma dziecko czy nie wink.gif A zatrudnianie się w mieście odległym o 100km, by zarabiać 500zł to dobre wyjście dla kawalera, a nie dla ojca rodziny.
Druga sprawa, nikt by nie narzekał, jeśli nasza "bieda" była spowodowana powodzią, tsunami, trzęsieniem ziemi, wojną czy karą za grzechy z niebios. Bo to było by zrozumiałe. Ale trudno zrozumieć to, że ciężko pracujący człowiek zarabia 1300zł, z czego ledwo utrzymuje siebie, a jakiś prezez banku, czy jakiejkolwiek innej instytucji państwowej których nie brak w tym kraju ma pare tysięcy + "napiwki" za nic nie robienie. Tutaj ewidentnie (nie wiem co to słowo znaczy, ale mądrze wygląda) widać, że pieniądze są i można by je nieco uczciwiej rozdysponować. Na zachodzie (choćby Niemczech) jest nie do pomyślenia, by pracodawca spóźnił się w zapłaceniu pensji (nawet jeśli pracownik pracuje na czarno). U nas to bardzo częsty przypadek. W Niemczech nie ma takich kominów płacowych jak u nas. Tam pracownik mcdonalna jest w stanie utrzymać swoją rodzinę. Turcy w Niemczech w ogóle nie pracują, tylko dzieci robią ile w lezie i pobierają zasiłek... no ale to inna historia.
Cytat
Ci na Białorusi czy Ukrainie też narzekają, że w Polsce żyje się na bogato a u Nich nędza.

I ponieważ są kraje, w których jest większe bezprawie i nędza niż u nas, mamy się cieszyć ze swojej lekkiej biedy, czy może zniżyć się jeszcze do poziomu Ukrainy a potem afryki ? Człowiek powinien się starać by jemu i jego dzieciom z dnia na dzień żyło się coraz lepiej.
Zgadzam się, że narzekaniem niczego nie zmienimy, ale być może wśród wielu ludzi jest to pierwszy krok do zmieniania rzeczywistości (chciałbym, żeby tak było dla wielu ludzi).
!*!
peter13135 - wyjdź na ulice, rozdają w Twoim mieście gazety w stylu "metro" ? Piszą w nim dziś, że Nas chwalą, że jesteśmy rozwinięci, że naj i w ogóle, a nawet pretendujemy do 3 silnika napędowego UE, zaraz obok Niemiec i Francji. I olać to że to tandetna gazeta, tak opisują Nas w mediach na całym świecie.

Nie wiem ile Wy macie lat, ale ja doskonale pamiętam Polskę sprzed 20 ... to była nędza z biedą, w porównaniu do tego co było, odwaliliśmy kawał dobrej roboty, oczywiście że nie wszytko jest tak jak trzeba, ale nie wszytko na raz.
thek
@batman: skoro tak miałeś to wiesz jakie są koszty podstawowe choćby. Ile z tych pieniędzy szło na mieszkanie (bo piszesz tak, jakbyś je sam opłacał), ile szło na wodę, prąd (bo to jak mniemam też sam opłacałeś), czy mieszkałeś już z dziewczyną, ile by mogło iść na dziecko, którym musisz się zająć (nie tylko pieniędzy, ale i czasu). Pozostaje Ci już w ciągu dnia niewiele go na cokolwiek. Postawa roszczeniowa jest wtedy gdy nie robisz nic w określonym kierunku, a masz wymagania. Poza tym sytuacja gdy nie ma dziecka jest zupełnie inna niż gdy już ono jest na świecie. Nie możesz sobie pozwolić na zadłużenie. To samo w sytuacji wolny (choćby i w związku), a małżeństwo. Każda z różnic sprawia, że sytuacja nieco inaczej wygląda i nie zawsze można sobie pozwolić na wszystko, bo sytuacja zwyczajnie wymusza rzeczy, których normalnie by się nie chciało robić. Choćby porzucenie swojej pracy, rodziny i emigracja zarobkowa. A wielu za granicą takich osób spotkałem. Zamknięte kopalnie, stocznie. Co ma zrobić osoba 40-50 letnia? 20-30 latek jeszcze może ma szansę się "przebranżowić", ale co starsze osoby, które w wyniku przemian straciły pracę, a w zawodzie pracowały już ze 20 lat i nie znają nic innego? Nie zawsze chcieć to móc. Czasem zewnętrzne ograniczenia potrafią mocno zawęzić możliwości. Wyrwać się z takiego kręgu można tylko w zasadzie zrywając ze wszystkim i stawiając wszystko na jedną kartę. Dopóki jesteś sam, ryzykujesz tylko Ty. Gdy masz rodzinę, stawiasz na tej karcie nie tylko siebie. To jest znaczna różnica.

@RedHat: Różnica jest znaczna. Te 2000 w Niemczech i Polsce jest jak porównywać Mercedesa do Malucha. Polcy powinni być szczęśliwi? Porównaj ile przez ten czas w kosztach podstawowych się zmieniło. Przyrost cen w tym segmencie sprawił, że w porównaniu do zarobków, ich udział w budżecie w Niemczech wzrósł w niewielkim stopniu. W Polsce uderzyło to poważnie w wiele rodzin. Wzrost średniej tego nie miał szans zniwelować. Poza ty akurat dla Polski średnia płacy jest daleka od doskonałości. Zobacz na medianę lub dominantę to wtedy będzie można poważnie porozmawiać. Według GUS w 2011 średnia pensja brutto to było około 3500, mediana to było już 2900, ale dominanta (modalna) była w przedziale 1800-2000. I na tę ostatnią patrz, bo ona jest najbardziej adekwatna, gdyż pokazuje przedział płacowy, w którym zarabia największa grupa Polaków. Dorzuć, że w Polsce jest wyższy VAT na wiele produktów pierwszej potrzeby, przez co zdarza się, że są one droższe niż choćby w innych krajach, co przy fakcie, że nawet średnia zarobków w Polsce to nadal około jakoś 65% średniej europejskiej (bazuję na danych Eurostatu, dla porównania Niemcy to 120%), sprawia iż jednak mocno to odczuwamy. Choć odrobiliśmy "trochę", bo w 1995 to było 45% średniej europejskiej. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest rozgraniczenie w obu na "starą"(EU15) i "nową"(EU27) Unię. Kto rozumie statystykę, wiele może z tej jednej tabelki wyciągnąć. Ogólnie jeśli ktoś chce "sypać" danymi i porówna dane z tej strony w porównaniu do nagłówków gazet w Polsce, szybko z hura-optymizmu zejdzie na ziemię.
http://epp.eurostat.ec.europa.eu/tgm/table...;pcode=tec00114

Wystarczy bowiem tam zerknąć na prognozę wzrostu i już widać, że o ile w Europie będzie dominować tendencja gdzie jest wzrost to będzie to osiągane na zasadzie tendencji wzrostowej GDP, a więc jeśli w większości krajów było w granicach 0 i prognozuje się tam 1-2 na przyszłe lata, to w Polsce owszem on jest wciąż w granicach około 2, ale tendencja jest spadkowa, a więc jeśli w 2012 szacuje się 2.7, to na 2013 jest już 2.6. Dla kumatych oznacza to nie wzrost, ale hamowanie rozwoju tak naprawdę.

Idźmy dalej... HICP czyli "koszyk" tak zwany... W porównaniu do 2005 roku wzrost cen w Europie to 15%, dla Polski to 25%, czyli jako konsumenci odczuwamy to mocniej w budżecie niż inne kraje. Proszę to teraz nanieść sobie na stopień niezadowolenia społeczeństw, reakcji skrajnie prawicowych itp., a zrozumie się choćby dlaczego ostatnio się wkurzali ludzie w UK, które ma podobnie jak Polska ten wskaźnik na poziomie około 22% wink.gif No i dorzucić jeszcze średnią zarobków w porównaniu do Europy.

Peter13135 ma rację z pensją. Sam dojazd do pracy zje 400 złotych miesięcznie z jakiejkolwiek podwyżki w porównaniu do pracy na miejscu i w Poznaniu, gdzie zamierzam podjąć pracę. Do tego dojazd w każdą stronę to będzie 1.5h czasu (który zamierzam przeznaczyć na dokształcanie się - książki, e-booki, kodzenie na lapku). Dla kawalera ten wzrost jest niemal niezauważalny, ale ojciec rodziny za 500 złotych różnicy w porównaniu do starej pensji raczej nie podejmie takiej zmiany i akceptowalna prze niego róznica musiałaby być w granicach 1000. 500pln róznicy , z której 400 zjada dojazd to nie alternatywa. Kawaler zawsze może zmienić miejsca zamieszkania niemal od ręki. Rodziny tak szybko nie "przeniesiesz", a 500pln podwyżki jest śmieszne gdybyś myślał o szukaniu tam mieszkania(by nie dojeżdżać), a jednocześnie utrzymywaniu drugiego, gdzie żyje reszta rodziny. Dlatego batman niestety nie mogę się zgodzić, gdyż po prostu nie uwzględniasz wielu czynników. Z kolei RedHata podejście "cieszcie się, bo zawsze mogliśmy być >>Afryką Europy<<" jest conajmniej niepoważne. W Europie w wielu aspektach jesteśmy w ogonie, gdzieś na poziomie Rumunii czy Bułgarii (polecam naprawdę poczytać dane Eurostatu). I choć jest o wiele lepiej niż 20 lat temu, to jednak koszty tej transformacji są naprawdę duże dla nas oraz starszych pokoleń. Młodsze zaś widzą, że w Polsce tylko w dużych miastach jest jakaś możliwość. Ewentualnie wyjeżdżając za granicę. A gdy ma się jeszcze rodzinę, to skończy się to na kilka sposobów:
a) rozłąka z rodziną sprawi, że po jakimś czasie sprowadzisz ich i jakoś będzie się kombinować by wiązać koniec z końcem. Kto mieszkał na zachodzie wie, że tam też nie ma różowo (choć jest łatwiej),
cool.gif rozwód, po "zasmakowaniu" życia zachodniego,
c) bycie "urlopowym" rodzicem i przesyłanie do Polski dużej części zarobków, co z kolei i tak może się zakończyć punktem cool.gif, gdyż od nadmiaru gotówki potrafi w Polsce niektórym "odwalić", znam sam przypadki, gdy mąż wracał i dowiadywał się od dzieci co robi żona. Lub gdy żona dowiadywała co mąż na emigracji sobie w zastępstwie "przygruchał".
Jeśli małżeństwo jest młode, to niemal na bank wyjazd za granicę skończy się jego rozsypaniem. Wiele wypowiadających młodych osób ma takie pojęcie o konsekwencjach swoich wyborów, że to aż poraża. Patrzą tylko z perspektywy "ja, mnie, mi" i nie rozumieją, że kilka zmian w ich dotychczasowym życiu wywróciłoby do góry całkowicie spojrzenie na świat oraz wybory, gdyż zmieniłoby system wartości.
batman
Cytat(thek @ 22.06.2012, 12:59:22 ) *
Wyrwać się z takiego kręgu można tylko w zasadzie zrywając ze wszystkim i stawiając wszystko na jedną kartę. Dopóki jesteś sam, ryzykujesz tylko Ty. Gdy masz rodzinę, stawiasz na tej karcie nie tylko siebie. To jest znaczna różnica.
Różnica nie jest taka duża jak Ci się wydaje. W obu przypadkach bierność jest gorsza niż porażka. Ludzie uczą się na błędach i jeśli za pierwszym razem się nie uda, to następnym będzie można uniknąć popełnionych błędów. Dlatego nie uznaję tłumaczenia, że ktoś ma dziecko oraz rodzinę na głowie i dlatego pracuje za najniższą krajową. Jeśli ma się na głowie dziecko i rodzinę, to trzeba zrobić wszystko, by było im lepiej, nawet jeśli oznacza to wiele miesięcy, a nawet lat rozłąki.
Red Hat
co i tak nie zmienia faktu że w Niemczech, Angli po prostu żyje się lepiej
Twist
Miałem tu napisac coś mądrego, ale stwierdziłem, że.... w sumie to po co?

W szkole nauczycielka mi kiedyś powiedziała... Wy (humanisci) to skonczycie jako bezrobotni albo w sklepach za 800zł zapamiętacie moje słowa!
Pomyślałem - nie znam jezyka, matmy nie lubie, nie mam rodziny bogatej ani nikogo za granicą. Rodzina naciskała, żeby iść na studia (bo studia to podstawa!) i do byle jakiej roboty, zeby czesne opłacic.

Po szkole sredniej dostałem się do duzej firmy na fajne stanowisko. Bez doswiadczenia - rekrutujacy stwierdził, że sobie poradze, mimo iż oprócz mnie byli imho lepsi kandydaci.
Po kilku latach - juz dawano nie pracuej w tamtej firmie. Juz teraz zarabiam kilka razy wiecej niz tamta nauczycielka i sie zastanawiam, czy nie warto by przyjechać do tamtej nauczycielki i... może nawet nie "odegrać sie", ale po prostu pokazać, że można i nie ma co stawiac sobie ograniczeć
thek
@batman: wszystko ma dwie strony. Z jednej strony utrzymanie rodziny a z drugiej utrzymywanie kontaktu. Obie rzeczy są ważne. Jak wspomniałem, wyjazd za granicę może się różnie skończyć. Teraz piszesz, że nie ma tłumaczenia... Co jednak powiesz swojemu dziecku po kilku latach pobytu za granicą gdy Ci powie: "Dlaczego Cię wtedy nie było ze mną tato? Dlaczego byłeś tylko 2-3 razy w roku ze mną i mamą?" Singiel/ka nie ma tego dylematu. Po prostu pakuje się i jedzie dalej. Osoby w związku, bez dziecka - to samo. Trzeba więc dokonywać wyborów, które są pewnym kompromisem... Jak to ze wszystkim. Pieniądze to też nie wszystko i nie można w pogoni za nimi oraz poziomem życia się pogubić. Dojdzie bowiem do sytuacji, że masz pieniądze i brak życia prywatnego/rodzinnego.
batman
Cytat(thek @ 22.06.2012, 16:14:54 ) *
Trzeba więc dokonywać wyborów, które są pewnym kompromisem...

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Wszystko zależy od podjętych przez nas wyborów i to my jesteśmy odpowiedzialni za swój los, a nie jakieś "złodziejskie układy" na szczytach władzy. Dla kogoś ważniejsza jest rodzina, nawet jeśli oznacza to, że musi zrezygnować z kariery, dla kogoś innego ważniejsze jest najpierw zabezpieczenie swojej przyszłości, a dopiero potem rodzina. I tylko siebie możemy winić (lub chwalić), że żyje nam się tak, jak się żyje.
athabus
Dokładnie tak. Nigdy nie twierdziłem, że u nas żyje się łatwiej niż na Zachodzie. Ale też pisanie, że u nas jest do d..py a tam jest sielanka jest śmieszne. Tam też są ludzie, którym się wiedzie i tacy, którzy zasuwają na zmywaku i też na mało co im starcza. Można dyskutować, czy mają gorzej/lepiej niż u nas w Polsce. Ja mając porównanie z USA, gdzie jak pisałem mieszkałem przez kilka miesięcy, zdecydowanie wolałbym być biedny w Polsce niż w USA. Natomiast zdecydowanie wolałbym być bogaty w USA niż w Polsce.

Co od własnych wyborów to właśnie o to chodzi, że to my mamy największy wpływ na swoje życie. A tu nagle słyszę - w Polsce mi się nie wiedzie bo jest do d..py. Wyjechał bym za granicę, ale tam dyskryminują Polaków/nie znam języka/nie stać mnie/tu mam rodzinę (niepotrzebne skreślić) itd.

Nie mamy powodów do aż takiego pesymizmu - kraj się rozwija, pojawiają się możliwości i ogólnie wbrew temu całemu narzekaniu nie jest aż tak źle. Niby wszyscy pracują za minimalną, a ja mam na najprostsze stanowiska problem znaleźć osoby, które będą pracowały za 1500-1800zł. Niby jest bieda, a jak jadę do Galerii handlowej to mam problem ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Niby 40% dzieci nie dojada, ale jednocześnie 90% nastolatków ma telefony komórkowe. Niby jest bezrobocie, a ludzi do pracy brakuje/ludzie pracy nie szanują. Niby nie da się żyć w tym kraju, a większość emigrantów wraca tu po kilku latach itd.

Powiem szczerze, że nie pochodzę z bogatej rodziny (choć biedy też nie mieliśmy), a w tym kraju udało mi się odebrać dobre wykształcenie, znaleźć pracę gdy jej szukałem (w zasadzie to nie szukałem bo praca sama mnie znalazła po praktykach), a potem także założyć swoją firmę bez znajomości/dużego kapitału/przekrętów. Nawet udało mi się dotację dostać bez znajomości i dofinansowanie do pierwszego pracownika na którego inaczej nie było by mnie stać.
Pracą jak najbardziej można dojść do czegoś w tym kraju - wiem to po sobie i widzę to po swoich znajomych. Widzę też, że ci co najwięcej narzekają na układy to często osoby, które szukają wytłumaczenia dla osobistych niepowodzeń.
ixpack
Dodam cos od siebie... Jezeli ktos zacznie wam narzekac, ktos zacznie pieprzyc ze ma ciezko, ze mu nic nie wychodzi...

http://youtu.be/L22CSiM560c

Warto poswiecic czas na wysluchanie - gosc motywuje jakich malo...

O$iek
Jeszcze za nim kliknąłem, to wiedziałem, że to będzie ten gościu wink.gif
Theqos
OMG tylu przodowników pracy wyzywających innych od leni i nierobów. Jakby tylko ciężka praca decydowała o czyimś sukcesie to niewolnicy byli by najbogatszymi ludźmi na świecie.

rzymek01
nie mówimy tu o ciężkiej fizycznej pracy dla kogoś, tylko o pracy twórczej dla siebie,
przynajmniej tak mi się wydaję wink.gif
Theqos
@thek
Może spróbuj dywersyfikacji przychodów. Wiem, że bez kapitału to się łatwo mówi, ale akurat mamy taki zawód, że u nas możemy próbować metod "garażowych". Nawet nie musisz robić wszystkiego sam, bo wiadomo czasu dużo nie jest. Wszyscy znamy te posty nowych użytkowników "mam super pomysł na startup, kto mi to zrobii". Myślę, że taki zespół założony przez doświadczoną osobę ma jakąś szansę na realizację i zysk. IMHO kładzenie wszystkiego do jednego koszyka aka praca na etacie to nie jest najlepszy pomysł. Dopiero jak coś naprawdę wypali to można się poświęcić wink.gif Oczywiście nie musi to być nic związanego z programowaniem, ale chyba o to najłatwiej.

Cytat(thek @ 22.06.2012, 12:59:22 ) *
Do tego dojazd w każdą stronę to będzie 1.5h czasu (który zamierzam przeznaczyć na dokształcanie się - książki, e-booki, kodzenie na lapku).

Heh, przerabiałem to. Nie wiem jaką ty masz sytuację dojazdu, ale u mnie było tak, że rano było brak miejsc siedzących w autobusie, a poza tym w zimie było ciemno jak w d**ie (6 rano...) no i ze sprawnością umysłu o 6 rano trochę kiepsko. Powrót w zimę to też ciemno i chęci do nauki po dużej dawce intelektualnej pracy też są małę. Co prawda kilka książek udało mi się przeczytać (nie uznaje lapków i tak już dostatecznie dużo siędze przy komputerze) to z dłuższej perspektywy wydaje mi się, że mało mi to dało. Trzeba uważać by nie uczyć się dla samego uczenia się. Ładnie tutaj wychodzi prawo malejących przychodów, od pewnego poziomu im więcej się uczysz tym mniejsze odnosisz z tego korzyści (głównie finansowe). Trochę mnie to boli, bo mam duszę odkrywcy i chcę wiedzieć "jak to działa". Dla mnie teraz, nauka dla samej nauki, to praktycznie takie hobby. Uczę się głównie z pobocznych projektów, takich co mają przynieść zyzk, a nie tylko rozwijać. Nie jest to może, aż tak efektywne i nie poszerza tak bardzo horyzontów, ale napewno jest bardziej produktywne.

TL;DR Nauka, dla mnie, to teraz taka ekskluzywna forma rozrywki, która przynosi mało korzyści finansowych w porównaniu do poniesionych kosztów.
solificati
Cytat(Theqos @ 25.06.2012, 11:34:59 ) *
TL;DR Nauka, dla mnie, to teraz taka ekskluzywna forma rozrywki, która przynosi mało korzyści finansowych w porównaniu do poniesionych kosztów.

To i tak nieźle. Trudno o rozrywkę przynoszącą jakiekolwiek korzyści finansowe.
athabus
Cytat(Theqos @ 25.06.2012, 09:54:21 ) *
OMG tylu przodowników pracy wyzywających innych od leni i nierobów. Jakby tylko ciężka praca decydowała o czyimś sukcesie to niewolnicy byli by najbogatszymi ludźmi na świecie.


Theqos, a co według Ciebie decyduje o sukcesie? Bo jeśli myślisz, że jak ktoś jest bogaty z urodzenia i/lub ma znajomości to łatwiej odniesie sukces... to masz rację. Tak jest wszędzie. I chyba nikogo to nie dziwi.
Natomiast, nie oznacza to, że jak jesteś biedny i nie masz znajomości to nie odniesiesz sukcesu. Mam z kilkoma osobami ze studiów jakiś kontakt i ogólnie widzę, że wielu z nich odniosło jakiś tam (większy lub mniejszy) sukces w życiu. Są to często osoby z biednych rodzin, ale dzięki swojej pracowitości do czegoś doszły.
Znam też osoby z bogatszych domów i faktycznie im wszystko przychodzi łatwiej - ale czy to oznacza, że ja mam się nie starać bo i tak się nie uda? Uda się uda. Nawet powiem Ci szczerze, że wtedy sukcesy smakują lepiej, bo nikt Ci nie powie "stary mu to załatwił".

Jedno jest pewne - jeśli nie jesteś bogaty i nie masz znajomości, to użalaniem się nad sobą do niczego nie dojdziesz. Ja staram się robić to co robię najlepiej jak potrafię - do czego mnie to doprowadzi zobaczymy, ale przynajmniej za 10 lat nie będę żałował, że nie próbowałem.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.