@Niktoś: Twoja informacja o tym, jak to tam są fachowcy wielcy ma pewne luki. Choćby w moim mieście rodzinnym dobrze to było widoczne. Ludzie co to zawodówki kończyli ale mieli fach w ręku, po przejęciu zakładu przez koncern amerykański byli wysyłani na szkolenia do USA... by tam uczyć ich inżynierów i pracowników. Tak... Dobrze przeczytałeś. Nauka nie była w kierunku: "Amerykanie uczą zacofanych Polaków", ale "Polacy mogą nas czegoś nauczyć".
To co wspominałeś o mostach itp, to nie efekt zatrudniania kiepskich fachowców, ale uwalaniu kosztów poprzez obniżanie jakości materiałów użytych i cięciu kosztów gdzie się da bo przetargi wszelakie są głównie ceną wygrywane lub kasą pod stołem by warunki dopuszczenia do przetargu były tak sformułowane, by tylko jedna firma je spełniała. Wybacz, ale porównaj sobie nieraz koszta budowy czegoś w Polsce i za granicą to ręce opadają. Spektakularnie ma być, na poziomie horrendalnie wyskim, ale budzet to nieraz zaledwie część tego, co za granicą jest na podobny projekt przeznaczone. Patrz na autostrady. jesteś pewien, że kruszywo pod spodem jest takie jak zapisano w projekcie? Jesteś pewien, że asfalt wylewany jest odpowiedni? Masz pewność, że zbrojenie i beton użyte w dźwigarach wiaduktów i estakad są także zgodne z zalożeniami projektowymi? A może projekt zmieniono jeszcze po zatwierdzeniu? Mało to w ostatnich latach się o takich przypadkach słyszało? Nie zwalajmy wszystkiego na karb kiepskich inżynierów, bo w Polsce akurat oni są najczęściej najmniej winni, a najwięcej im się obrywa. Nawet siedząc dzień w dzień na placu budowy nie jest możliwe by zdołali dopilnować wszystkiego. Musieli by sprawdzac każdy użyty materiał, kontrolujac każdego pracownika i jednocześnie na bieżąco nanosić poprawki wynikające z mogących se w każdej chwili zmienić warunków. W Polsce i poza jej granicami pracuje wielu wybitnych polskich specjalistów, których osiągnięcia są naprawdę "high-end"-owe ale o których albo nie usłyszymy, albo ich osiągnięcia są sprzedawane zagranicznym koncernom, bo w Polsce nie mielibyśmy i tak ich jak wykorzystać, z racji kiepskiego przemysłu.
Powiedz Niktoś... Słyszałes o grafenie? Polacy jako pierwsi na świecie stworzyli przemysłową metodę jego produkcji, a by było zabawniej, nie wymaga ona kosztownych zmian dotychczas istniejącej infrastruktury przemysłowej, gdyż takową firmy produkujące na bazie krzemu już posiadają. Polska jako kraj te pracę dotowała kwotami, które stanowiły może 1% tego, ile jeden z koreańskich koncernów na grafen przeznaczał w swoich badaniach. A i tak polscy naukowcy za te pieniądze musieli wyrywać z gardła i jeszcze po rękach całować nasze kochane państwo. Efekty są takie, że ów koncern ma już gotowe projekty urzadzeń i prototypy działające, a w Polsce dalej sie męczymy z zatwierdzaniem kolejnych decyzji. Przegrywamy nie brakiem pomysłów i idei czy świetnych fachowców, ale mentalnością włodarzy oraz biurokracją. Nie dziwi Cię, że polski fachowiec za granicą jest czesto bardziej doceniany niż w Polsce? Jako kraj naprawdę nie mamy się co wstydzić swoich inżynierów. To co nas hamuje to głównie nieprzemyślane decyzje siedzących przy stołkach, potrafiące uwalić niemal wszystko i utrudniające już na starcie coś, "bo tak". Każdy kto trafił w zębatki "machiny urzędniczej" powie Ci ile siwych włosów się dorobił i ile go to kosztowało nerwów, bo na różnych poziomach decyzyjnych potrafiono skrajnie różne opinie wydawać.
EDIT: Informatyka to naprawdę szerokie pojęcie i obejmuje każdą formę obiegu oraz przetwarzania informacji. Także analogową. Wybacz mi więc, ale "studia informatyczne" spłycić do "programowania" to tak jakby trąbe nazywać słoniem
