A ja tam miałem polew

Jestem kim jestem i mnie nikt nie "nawróciłby" na fanatyzm w którąkolwiek stronę. Najpierw by trzeba mnie było przekonać. A już i księży mi było dane zostawić z brakiem sensownej odpowiedzi, bo "Bóg tak chce/chciał/taki jest jego plan" nie są dla mnie satysfakcjonujące. Chyba mnie ogólnie coś za te "debaty" nie lubili. Za to w liceum mnie nawet jeden docenił ( szkoda tylko, że zdolności plastyczne ), gdy z nudów odwaliłem w ciągu 45 minut (ołówkiem) obrazek na całą ławkę. Się musiał spodobać nawet sprzątaczkom, bo ławki nie tknięto nawet wodą przez jakieś 2 tygodnie. W sumie nawet widziałem, że mu detale doszły po tygodniu, więc i ja dorzuciłem jeszcze.
Liceum to jednak był fajny czas. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł, ale drastycznie spadła frekwencja na lekcjach, gdy w suterenach liceum postawili stół bilardowy i piłkarzyki, a chłopaki donieśli jeszcze sprzęt grający, siatkę maskującą, kilka konkretnych arkuszy kartonu na ścianach się powiesiło by sobie bazgrać głupoty, a ze stołówki krzesła i stoły przytargaliśmy. Ostatnie 3 semestry liceum to była po prostu bajka. Pod koniec to zamiast my iść na lekcje to nauczyciele musieli schodzić do suteren po nas byśmy poszli na lekcje

Jedynie wf-ista nas rozumiał i sobie z nim pykaliśmy partyjki.
Ale ten koleś to był gigant. Ogólnie teren mojego miasta to w czasie II WŚ był skład amunicji, więc saperzy co i rusz się zjawiają, ale jeden motyw był specyficzny z tym nauczycielem wf. Podczas porządkowania terenu znaleziono jakiś granat. Koleś przyszedł, wziął do ręki, pooglądał i rzucił za siebie przez ramię. A saperzy przyjechali i z niewybuchem jak z jajkiem

Inna sprawa, że mieliśmy i dziadka co sobie na uzbrojonych ale skorodowanych nieco pociskach artyleryjskich klepał kosę, a pod brezentem na podwórzu miał taki skład, że saperzy obracali wielokrotnie i stwierdzili, że gdyby rąbnęły wszystkie to nie tylko podwórza, ale i kawałka okolicy nie musiano by orać

Jak sobie z saperami gadał, to stwierdził, że ważne by się metal za nadto nie rozgrzał. Zresztą jakoś
5-6 lat temu jeden budyneczek będącej niedaleko fabryki materiałów wybuchowych znów zrobił "małe bum". Z budynku (bardziej w sumie bunkra) nie było co zbierać, a w promieniu jakoś kilometra jeśli się nie zatrzęsły ściany to poleciały szyby. O tym jak daleko było to słychac chyba nie ma co mówić

Normalnie bombowa okolica

Wzywa się saperów przy każdym remoncie miasta co i rusz. Nawet głupia wymiana pękniętej rury wodociągowej to potencjalne bum, bo już nieraz łyżka koparki walnęła po jakimś pocisku. Jeszcze trochę i newsem będzie: "Podczas remontu ulicy nie znaleziono niewybuchu".
Swoją drogą pod miastem jest taki bajzel, że nawet oficjalne mapy tego co pod nim jest są tylko prowizoryczne. Te w Urzędzie Miasta są niewiele warte

Różnice między faktycznym przebiegiem rur i kabli w nich, a rzeczywistością są nieraz takie, że linię mającą iść pod ulicą z jednej strony znajdziesz po jej drugiej stronie. Tylko mapy jednego zakładu (wodociągi) są w miarę aktualne i gdy trzeba kopać to leci ktoś do nich by sprawdzić układ tej plątaniny pod miastem, bo co rusz nanoszą poprawki dokładne przy każdej awarii czy pracach. A i tak nieraz w jakiś kabel czy rurę walnęli, choć miały one iść w zupełnie innym miejscu. Niektórzy już mają takie wyczucie, że siedząc w dole potrafią "wyczuć" linię wysokiego napięcia, twierdząc, że "prąd ich przechodzi".